Fabiański to prawdziwy pechowiec. Kontuzja, jakiej nabawił się na czwartkowym treningu kadry, odniesiona została w bardzo podobnych okolicznościach jak pierwszy uraz tego samego barku. Dramat "Fabiana" zaczął się tak naprawdę 5 stycznia 2011 roku, na rozgrzewce przed meczem z Manchesterem City.
Wojciech Szczęsny strzelił na bramkę, a próbujący odbić piłkę Łukasz obronił, ale upadł tak niefortunnie, że bark nie wytrzymał. Miesiąc później piłkarz przeszedł operację w Niemczech, przez kolejne kilkadziesiąt dni miał usztywniony cały tułów, a następnie przeszedł kilkumiesięczną rehabilitację. Do składu Arsenalu wrócił dopiero w następnym sezonie.
Pozostała tylko modlitwa
- Kontuzję rzeczywiście odniosłem w podobnych okolicznościach, choć nawet nie chce mi się rozwijać tego wątku, zastanawiać nad tym... Teraz mogę się tylko modlić o to, żeby operacja nie była konieczna. W tym tygodniu przejdę dodatkowe badania, które dadzą ostateczną odpowiedź, jak poważny jest uraz. Mam nadzieję usłyszeć w końcu jakieś pozytywne wieści - przyznał bramkarz Arsenalu.
Dla "Fabiana" najcięższa była sobota. To właśnie wtedy dowiedział się, że nie znajdzie się w kadrze na EURO. Podobno piłkarz był tak załamany, że miał łzy w oczach. Wieczorem, po meczu ze Słowacją, wciąż widać było ogromny smutek na jego twarzy. Trochę lepiej było wczoraj.
EURO zamiast Teneryfy
Fabiański pojawił się na ostatnim treningu reprezentacji i wytrwale biegał po bieżni wokół boiska. Dziś z kadrą wróci do kraju i będzie czekał na wyniki badań. Dla niego ta kontuzja to podwójne nieszczęście, bo - jak przyznał kilka dni temu na zgrupowaniu kadry - chce już odejść z Arsenalu.
- Nie muszę zostawać w Anglii. Chcę po prostu trafić do jednej z pięciu czołowych lig Europy. Mam nadzieję, że mój czas w Arsenalu dobiegł już końca. Trener Arsene Wenger zna moje plany i mam nadzieję, że pozwoli mi odejść. Czy mam oferty? Jestem w kontakcie z menedżerami. Zobaczymy, co z tego wyjdzie - opowiadał Fabiański tuż po przyjeździe do Lienz. Teraz te plany stanęły pod dużym znakiem zapytania, bo kto kupi kontuzjowanego bramkarza?
W miejsce Fabiańskiego na EURO powołany został Grzegorz Sandomierski, którego ta niespodziewana informacja zastała kilka tysięcy kilometrów od Polski. Bramkarz Jagiellonii Białystok spędzał wakacje na Teneryfie, ale musi je mocno skrócić, bo już w najbliższy czwartek ma zameldować się w warszawskim hotelu Hyatt.
Historia kontuzji Fabiana
5 stycznia 2011 r.
W czasie rozgrzewki przed meczem Arsenalu z Manchesterem City uszkadza bark, broniąc strzał Wojciecha Szczęsnego. Co ciekawe, gra 90 minut w tym meczu, ale potem ból staje się nie do zniesienia.
4 lutego 2011 r.
Przechodzi operację w słynnej klinice w niemieckim Heidelbergu. Zabieg przeprowadza doktor Sven Lichtenberg. Następny miesiąc "Fabian" musi spędzić w ogromnym usztywniaczu. Potem czeka go pół roku rehabilitacji.
23 lipca 2011 r.
Po blisko 7-miesięcznej przerwie wraca na boisko w towarzyskim meczu z FC Koeln (2:1).
24 maja 2012 r.
Uraz odnawia się w czasie treningu na zgrupowaniu reprezentacji Polski.