- Nie jestem pewniakiem do pierwszego składu czy do 23-osobowej kadry na finały - uważa reprezentant Polski. - Ostatnio w kadrze, w meczu z Węgrami pod nieobecność Ludo Obraniaka, wypadłem poprawnie. Teraz mamy trzy mecze towarzyskie i dziesięć dni na zgrupowaniu w Austrii, aby przekonać do siebie trenera Smudę. Wydaje się, że wcześniej go nie zawiodłem - podsumowuje Mierzejewski.
Gdy przed rokiem Mierzejewski wyjeżdżał z Polonii Warszawa za rekordową kwotę 5,3 mln euro w Turcji witany był jak król. Na lotnisku czekał na niego tłum kibiców. Jednak polski pomocnik nie poprowadził drużynę z Trabzonu do mistrzostwa.
- Tytuł mistrzowski był poza zasięgiem, ale uratowaliśmy ten sezon. Trzecie miejsce to był plan minimum. Dramatu nie ma, bo klub zakwalifikował się do Ligi Europejskiej - opowiada Adrian Mierzejewski (26 l.) o pierwszym sezonie spędzonym w tureckim Trabzonsporze.
- Liczyliśmy na tytuł, ale Galatasaray Stambuł miał znakomity sezon - mówi Mierzejewski. - Ściągają gwiazdy, przeznaczają na ich pensje duże pieniądze. Strata do "Galaty" był ogromna, a poza tym w play-off również nie wypadliśmy najlepiej. Gdyby nie było pucharów to władze Trabzonsporu byłby niepocieszone. Jednak trzecie miejsce cieszy, bo pokażemy się w Europie, a dla naszego klubu to bardzo istotne - podkreśla reprezentant Polski, którego córka urodziła się w Trabzonie w Turcji.
- Dołożyłem małą cegiełkę do tego trzeciego miejsca - uważa pomocnik Trabzonsporu. - Zagrałem w 55 meczach, z czego ponad połowę w pierwszym składzie. Wielkiego kroku w karierze nie zrobiłem, ale zyskałem cenne doświadczenie w meczach z Interem, CSKA Moskwa, Galatasarayem, Fenerbahce i Besiktasem - wylicza.
Mierzejewski podpadł jednak kibicom, gdy po przegranej z Antalyasporem w internecie pojawiło się zdjęcie uśmiechniętych piłkarzy Trabzonsporu. Polak znalazł się na nim z butelką piwa.
- To była rozdmuchana afera - przekonuje "Mierzej". - Mieliśmy dzień wolny i zrobiliśmy sobie z chłopakami grilla. Jeden z nich zrobił zdjęcie i wrzucił na facebooka. Nie spodobało się to kibicom, którzy byli wściekli tym, że dzień wcześniej odpadliśmy z Pucharu Turcji. Zdjęcie nie pojawiło się przypadkowo, bo następny mecz graliśmy z Galatą. Trzeba było więc podgrzewać atmosferę spotkania, którym żyją fani. Ze strony klubu nie dostaliśmy żadnych kar - zapewnia Polak.