Grzegorz Tkaczyk: Bielecki mnie zaszokował

2010-09-01 17:45

W takiej formie Grzegorz Tkaczyk (30 l.) będzie ogromnym wzmocnieniem drużyny narodowej, do której ma wrócić w październiku. Rozgrywający Rhein Neckar Loewen był bohaterem wygranego 31:30 meczu z Balingen w pierwszej kolejce Bundesligi.

W dużej mierze dzięki świetnej postawie i ośmiu bramkom Tkaczyka Rhein Neckar postawiło pierwszy krok w kierunku zrealizowania przedsezonowych planów.

- Celem jest pierwsza trójka i jest on jak najbardziej realny - mówi "Super Expressowi" Tkaczyk. - Jesteśmy drużyną z dużymi aspiracjami. Do nas zawsze przychodzi wielu nowych zawodników, a szefowie klubu wydają ogromne pieniądze. Oprócz Bundesligi zagramy jeszcze w turnieju kwalifikacyjnym do Ligi Mistrzów. Po tym, co pokazywaliśmy w sparingach, powinniśmy go u siebie wygrać.

Tkaczyk wrócił do gry po trwającej siedem miesięcy rekonwalescencji po kontuzji kolana. Uraz zabrał mu cały poprzedni sezon.

Parzeczytaj koniecznie: Najman do Salety: Zleję cię!

- Nie wiedziałem, jak to ze mną będzie, bo to była dosyć poważna kontuzja. Były nawet myśli o skończeniu kariery, bo kolano nie wyglądało najlepiej. Lekarz powiedział, że po operacji będę miał 50 procent szans na powrót na boisko. Poszło to w tę dobrą stronę i mam nadzieję, że jeszcze parę lat pogram na wysokim poziomie - podkreśla Tkaczyk.

Były kapitan reprezentacji Polski już myśli o powrocie do drużyny narodowej. Jeśli utrzyma taką formę, trener Bogdan Wenta nie będzie miał wątpliwości i powoła go do kadry.

- Kiedy nie było mnie w kadrze, a chłopaki wygrywali, nie było mi żal, byłem z nich dumny. Ale chcę znów być z nimi. Po prostu mi tego brakuje, po dwóch latach przerwy jest głód grania w tej reprezentacji. Pierwsze zgrupowanie jest pod koniec października, więc jeśli dostanę powołanie i będę zdrowy, to przyjadę. Trener Wenta chciał, bym zagrał już w czerwcowych meczach z Chorwacją, ale wówczas odmówiłem, bo nie byłem w stu procentach gotów do gry. Bo jak się przyjeżdża na kadrę, to trzeba być w najwyższej formie, a nie dostać powołanie za zasługi i grać ogony - zaznacza.

Tkaczyk gra w Loewen razem ze Sławomirem Szmalem (32 l.) i Karolem Bieleckim (28 l.), który w czerwcu w sparingu z Chorwacją stracił oko. Rozgrywający przekonuje, że bardzo przeżył dramat kolegi.

- Od początku miałem z Karolem kontakt telefoniczny, ale trudno się w takiej sytuacji rozmawia. Nie wiadomo, co powiedzieć, jak się zachować. Wiadomo, że każdy do niego dzwoni i mówi: "Trzymaj się, będzie dobrze". Największym szokiem było dla mnie to, gdy na pierwszym treningu zobaczyłem go uśmiechniętego, w dobrej formie. Są bowiem dwie drogi: można usiąść, popłakać się, załamać i krzyczeć, że wszystko jest do d... A druga to walczyć i dalej robić swoje. Tak jak Karol - uważa.

Patrz też: Briggs: Witalij długo nie wytrzyma

Oprócz meczów niemieckiej ligi piłki ręcznej Tkaczyk ogląda i pasjonuje się piłką... nożną. Śledzi nawet mecze polskiej Ekstraklasy, a z naszych piłkarzy kibicuje Robertowi Lewandowskiemu.

- Mam nadzieję, że pojadę na jakiś mecz Borussii, bo mam dobry kontakt z Robertem. Poznaliśmy się na wakacjach dwa lata temu. Spotkaliśmy się przypadkiem na lotnisku i okazało się, że lecimy do tego samego hotelu na Krecie. Od tamtego czasu bardzo mocno mu kibicuję, bo ma wielki talent. Ale musi walczyć, bo to Bundesliga i nikt mu nic za darmo nie da. Z Polski jednak musiał wyjechać, bo wszystko osiągnął i nie rozwijałby się - ocenia Tkaczyk.

Najnowsze