W Rumunii większą od piłkarzy Legii furorę zrobił zespół ludowy "Tramblanka" z Opoczna. Dali takiego czadu na siedmiogrodzkiej scenie, że publiczność oniemiała. Czy gwiazdor Ekstraklasy zagrałby w ważącym 20 kilogramów kostiumie w upale? Zszedłby z boiska po kwadransie, a piękne dziewczęta i chłopcy jak ułani z "Tramblanki" śpiewali i tańcowali, aż się scena trzęsła. I nie obrażają się na niskie płace, jak pewien piłkarzyk Górnika Zabrze, któremu po tygodniu znudziła się gra na wypożyczeniu w Calisii i zrywa kontrakt. Pewnie w Zabrzu krajobrazy ładniejsze niż w mieście nad Prosną, najstarszym w Polsce.
Nie wierzyłem, że ktoś przebije Franka Smudę w umiejętności przekucia porażki w sukces (EURO 2012). A jednak! Dominik Furman wypalił, że Legia była o klasę lepsza od Steauy. Chyba tylko pod względem wypasionej fryzury, takiej jak Furman żaden Rumun nie będzie miał przez pół wieku. Problem, że to ci słabsi i gorzej uczesani grają w Lidze Mistrzów. Dowiedziałem się też od dziennikarza wielkiej sportowej gazety, że w meczach z Sevillą widać było w grze Śląska rękę trenera Levy'ego. Zgoda, ale była to raczej lewa ręka, o ile sympatyczny czeski szkoleniowiec nie jest mańkutem.