Tymczasem wielu z góry postawiło na Soczi krzyżyk, twierdząc, że ani chybił będą tam wybuchać nie ognie sztuczne, tylko bomby. Kiedy okazało się, że bezpieczeństwo stoi na profesjonalnym poziomie, zaczęto szukać dziur w całym. A to w hotelach nie ma wieszaków, a to pokoje za ciasne, a to woda wybija z rury. Rzeczywiście, dramat.
Można było odnieść wrażenie, że Rosjanie są krytykowani, zanim jeszcze cokolwiek zrobią. Tymczasem metodycznie rozwiązali zwyczajowe bolączki tak gigantycznej imprezy. Zapewnili skuteczny transport, zabezpieczyli obiekty w sposób modelowy, wybudowali wszystkie areny praktycznie od nowa. I zrobili imprezę radosną, pełną emocji sportowych i zapadającą w pamięć. Mnie zapadnie na pewno, nie tylko ze względu na niespotykane sukcesy biało-czerwonych. Spasibo, Soczi.