Przed meczem Polska - Ekwador na mundialu wpadł niezapowiedziany do szatni w towarzystwie ekipy TV i ochroniarzy. Trener Janas kończył właśnie odprawę taktyczną. Po przegranej pan premier zaproponował mi, abym sam "opieprzył piłkarzy". Brak klasy i rozumienia sensu sportowej rywalizacji. A opuszczenie mszy pogrzebowej Kazimierza Górskiego? Zgasły kamery telewizyjne, ofiara spełniona...
Nie dziwią mnie zatem wieści o autostradowych perypetiach pana premiera. Skakanie z kwiatka na kwiatek to zabawa dla motyli, a nie poważnego polityka.
Pięknie zachował się profesor Janusz Filipiak. Obiecał kibicom, że nie opuści Cracovii, nawet gdyby grała w trzeciej lidze. Trudno się dziwić, że jest szanowany na krakowskim Rynku nawet przez kibiców Wisły. Co niniejszym dedykuję wycofującemu się (?) z futbolu Józefowi Wojciechowskiemu. Tradycje Polonii są równie wielkie jak Cracovii, a Rynek warszawski też urokliwy.