Pani Paulina żali się, że mama nie dojechała na poranną kawę. Naprawdę trzeba jechać do Soczi, by napić się kawy z mamą i zająć 30. miejsce?
Wielu naszych sportowców to mięczaki. Legendarny trener Jan Mulak twierdził, że nie ma lepszego sposobu na wysoką formę niż spanie na piętrowych łóżkach i zimny prysznic. Medali było bez liku. Dziś są bliny z kawiorem, tylko z medalami cieniutko. Zdobywają je tylko twardziele, tacy jak Bródka, Stoch czy Kowalczyk.
Ważny tekst popełnił wpływowy dziś dziennikarz sportowy (także autor kryminałów) Przemysław Rudzki. Traktuje o stosunku mediów do PZPN, wreszcie normalnym, wyzutym z agresji. Słusznie apelując o niestrzelanie do pianisty (Bońka), tkwi autor w dawnej retoryce pod adresem dawnych władz polskiej piłki.
To nie z PZPN płynął gnój, on płynął z waszych zatrutych nienawiścią głów, szanujący dziś bliźniego redaktorzy. Z ministrów gangsterów czyniliście aniołów, liderów walki z korupcją, liderów PZPN tarzaliście w szambie. Co się ostało z waszych oskarżeń? Zdewastowany grób moich rodziców, podeptana legenda króla strzelców mistrzostw świata, znerwicowane dzieci opluwanych działaczy. Daliście się wypuścić politykom odwracającym uwagę od rozmów na cmentarzu, mafijnych powiązań i lewych interesów. To nie "SE" (jak chce Rudzki) przyprawił mi świński ryj. Zrobił to producent spirytusu z Biłgoraja. To topowi redaktorzy pili z "Fryzjerem", gdy Boniek z Listkiewiczem wyrzucali go z PZPN.