Trener reprezentacji kobiet Dariusz Grzywiński podkreślał na początku sezonu, że rok będzie podzielony na dwie części – pierwszą, zakończoną mistrzostwami Europy, i drugą, od mistrzostw Polski do mistrzostw świata. Jeśli ktoś przegrał rywalizację w olimpijskiej kategorii w kontekście europejskiego czempionatu, to nie znaczy, że rzutuje to na jego szansę na walkę o olimpijskie kwalifikacje w Belgradzie. A jedną z kluczowych imprez w kontekście powołań na światowy czempionat, miały być właśnie mistrzostwa Polski. Sponsorem Głównym PZZ jest Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych.
Widać to zresztą po samym fakcie, że wszystkie nasze czołowe reprezentantki walczyły w swoich docelowych, olimpijskich kategoriach wagowych. Dzięki temu mamy za sobą pierwszą odsłonę rywalizacji w każdej z nich.
Najciekawiej było w kategorii do 57 kilogramów, gdzie wystąpiły aż cztery zawodniczki z ambicjami olimpijskimi – Angelina Łysak, Jowita Wrzesień, Patrycja Gil i Magdalena Głodek. W dodatku miały okazję zmierzyć się w bezpośrednich pojedynkach każda z każdą, ponieważ rywalizację przeprowadzono w ramach jednej wielkiej fazy grupowej.
Zdecydowanie najlepsza okazała się Łysak, która została mistrzynią Polski nie tracąc nawet punktu. Z Głodek wygrała przez tusz, z Wrzesień 6:0, a z Gil 2:0. Tym samym, po niezbyt dobrej pierwszej części sezonu, Angelina Łysak pokazuje, że być może to jednak ona pojedzie do Belgradu bronić wywalczonego przed rokiem medalu mistrzostw świata w tej kategorii. Co ciekawe, pozostałe rywalki podzieliły się zwycięstwami między sobą – Wrzesień wygrała z Głodek (7:2), Głodek z Gil (4:1), a Gil z Wrzesień (przy remisie 4:4). Srebro, ze względu na system punktowania, przypadło Gil.
Kolejna, klasyczna wręcz już rywalizacja to starcie Katarzyny Krawczyk z Roksaną Zasiną w kategorii do 53 kilogramów. Jedna startowała na igrzyskach w Rio, druga w Tokio, a teraz rywalizują o możliwość walki o Paryż. W kolejnej odsłonie tej rywalizacji lepsza okazała się Krawczyk, która po bardzo zaciętym pojedynku pokonała Zasinę 2:1 i została mistrzynią Polski. Nie jest to oczywiście koniec wewnętrznych kwalifikacji, ale przy tak wyrównanych starciach może mieć to swoje znaczenie w ostateczności.
Inna istotna rywalizacja to kategoria do 68 kilogramów i walka Wiktorii Chołuj z Natalią Strzałką. Chołuj w drugiej części sezonu, zgodnie ze słowami trenera Grzywińskiego, weźmie już udział w rywalizacji o seniorskie mistrzostwa świata. Zaczęła spektakularnie, pokonując Strzałkę 7:0 i zostając mistrzynią Polski seniorów.
Dominację w kategorii do 50 kilogramów potwierdziła inna medalistka mistrzostw świata, Anna Łukasiak. Z trzech walk dwie wygrała przez tusz, a trzecią, finałową z Agatą Walerzak, przed czasem na punkty.
Pewne niespodzianki pojawiły się w pozostałych olimpijskich kategoriach. Pod nieobecność Magdaleny Głodek w kategorii do 62 kilogramów najlepsza okazała się Aleksandra Wólczyńska. Tymczasem w najwyższej olimpijskiej kategorii mieliśmy znakomitą rywalizację między juniorką Danielą Tkachuk, a Patrycją Sperką, które spotkały się ze sobą już w pierwszej rundzie. Sperka prowadziła już 5:0, jednak Tkachuk odpowiedziała w świetnym stylu, kończąc walkę przez tusz po rzucie czteropunktowym w drugiej rundzie.
W klasyfikacji drużynowej zdecydowanie najlepsze były zapaśniczki MKS Cement-Gryf Chełm (371 punktów), które mają po tym turnieju aż cztery mistrzynie Polski. Na podium zmieściły się jeszcze ekipy ZKS Slavia Ruda Śląska (196) i ZTS Sokół Lublin (135). W klasyfikacji wojewódzkiej najlepsze było lubelskie (557) przed śląskim (310) i mazowieckim (195).
To oczywiście początek wewnętrznych kwalifikacji do mistrzostw świata, jednak tak zacięta walka w co najmniej kilku kategoriach oznacza, że poziom kobiecych zapasów w Polsce może tylko rosnąć.