Tiemoue Bakayoko trafił do londyńskiej Chelsea. Kosztował furę pieniędzy. The Blues zapłacili za niego aż 40 milionów funtów. 22-letni Francuz będzie drugim najdroższym piłkarzem mistrzów Anglii w historii klubu. Po Fernando Torresie, za którego Roman Abramowicz zapłacił kiedyś 50 milionów funtów. Jak podobne szaleństwo się skończyło, doskonale pamiętamy.
Tiemoue Bakayoko to defensywny pomocnik. W poprzednim sezonie był pewniakiem w układance Jardima. Stanowił płuca drużyny. Dużo biegał, walczył, sprawiał, że więcej miejsca mieli ofensywni gracze Monaco. Mistrzowie Francji akurat na jego miejsce już wcześniej sprowadzili jednak solidne zastępstwo. 20-letni Youri Tielemans, pomocnik Anderlechtu Bruksela, znany z potężnego uderzenia z obu nóg, kosztował 25 milionów euro. To akurat bodaj jedyne optymistyczne wieści dla Kamila Glika, który dopiero co przedłużył z klubem z Monako kontrakt, podwajając swoje zarobki.
Michael Emenalo, dyrektor techniczny Chelsea, nie miał żadnych wątpliwości. Podczas prezentacji wskazywał, że to właśnie Bakayoko był największą gwiazdą Monaco. - To dzięki niemu gracze z Księstwa tak dominowali we Francji i w Europie - stwierdził. Dodał też, że nazwisko pomocnika Monaco znajdowało się na krótkiej liście życzeń Antonio Conte od wielu miesięcy.
A jak sam zawodnik skomentował swoje przyjście do Chelsea. Cóż, oryginalny nie był. Poszedł wzorem swoich kolegów po fachu. W skrócie: Chelsea to było marzenie z dzieciństwa, mecze The Blues widział wszystkie, a grał w piłkę tylko po to, by pewnego dnia trafić na Stamford Bridge.
Stawiamy, że o młodzieńczych planach zapomni, jak straci miejsce w składzie.