Wszystko wróciło do normy. Dwa lata po dyskwalifikacji za falstart w finale stumetrówki podczas MŚ w Daegu, król sprintu ponownie jest na tronie.
- Zawsze miło odzyskać tytuł. Moją rolą jest biegać szybko i udowadniać, że można to zrobić, będąc czystym - skwitował bohater wieczoru, jeden z nielicznych czołowych szybkobiegaczy świata nieprzyłapanych na dopingu. - Chciałem pobiec szybciej, ale nogi nie niosły mnie jak zwykle - dodał Usain.
Przeczytaj koniecznie: Goetze tłumaczy, dlaczego odszedł z Borussii do Bayernu
Przed startem Jamajczyk tradycyjnie trochę pajacował: wykonał ruch symbolizujący otwarcie parasola. Jak zwykle też słabo ruszył z bloków, na czoło wysforował się wtedy jego konkurent numer 1 Justin Gatlin (31 l.). Ale Amerykanin został połknięty tuż za połową dystansu i za moment na mokrej bieżni król odzyskał koronę utraconą w pechowy sposób w poprzednim czempionacie. Gatlin przybiegł drugi (9,85), a brąz powędrował do rodaka Bolta, Nesty Cartera (9,95).
Wszystko wróciło do normy. Dwa lata po dyskwalifikacji za falstart w finale stumetrówki podczas MŚ w Daegu, król sprintu ponownie jest na tronie.
- Zawsze miło odzyskać tytuł. Moją rolą jest biegać szybko i udowadniać, że można to zrobić, będąc czystym - skwitował bohater wieczoru, jeden z nielicznych czołowych szybkobiegaczy świata nieprzyłapanych na dopingu. - Chciałem pobiec szybciej, ale nogi nie niosły mnie jak zwykle - dodał Usain.
Czytaj też: Polak najlepszym graczem Malagi w sparingu z Aston Villą
Przed startem Jamajczyk tradycyjnie trochę pajacował: wykonał ruch symbolizujący otwarcie parasola. Jak zwykle też słabo ruszył z bloków, na czoło wysforował się wtedy jego konkurent numer 1 Justin Gatlin (31 l.). Ale Amerykanin został połknięty tuż za połową dystansu i za moment na mokrej bieżni król odzyskał koronę utraconą w pechowy sposób w poprzednim czempionacie. Gatlin przybiegł drugi (9,85), a brąz powędrował do rodaka Bolta, Nesty Cartera (9,95).