Radosław Kawęcki do finału wszedł z czwartym czasem. Kibice w Polsce mieli więc uzasadnione nadzieje na medal w piątek. Nasz pływak wystąpił przecież na swoim koronnym dystansie 200 metrów stylem grzbietowym. Początek wyścigu nie był jednak dla zawodnika znad Wisły zbyt fortunny. 23-latek zajmował siódmą, bądź ostatnią pozycję. Wszystko zmieniło się na ostatnich pięćdziesięciu metrach.
Radosław Kawęcki ze srebrym medalem MŚ w pływaniu
"Kawa" wypruł wtedy w swoim stylu i zaczął wyprzedzać kolejnych rywali. Pracował bardzo ciężko, co ostatecznie popłaciło. Kawęcki dopłynął do mety jako drugi, zostawiając za sobą przeciwników ze Stanów Zjednoczonych czy Chin.
Bezkonkurencyjny okazał się Australijczyk Mitchell Larkin, dla którego był to drugi medal na mistrzostwach świata w stylu grzbietowym. Zwycięzca był największym faworytem, po tym jak zakończył eliminacje z najlepszym czasem.