Od kilku lat jej trenerem jest Mateusz Mirosław, za którego wyszła za mąż zmieniając panieńskie nazwisko Rudzińska. On nie miał w dorobku wielkich sukcesów jako zawodnik, ale w małżeńskim duecie osiągnęli światową ekstraklasę we wspinaczce na czas. Będzie ona osobną konkurencją w igrzyskach 2024 w Paryżu.
„Super Express”: - Czy rekordowe wspinanie znaczy idealne?
A. Mirosław (29 l.): - Nie mieliśmy z mężem jeszcze czasu na dokładną analizę, ale jestem prawie pewna, że znajdzie się coś do poprawy. Zapisuję sobie wymarzone wyniki, do których chciałabym dojść. Nie wyjawię ich zanim je uzyskam. Ale czas 6,25 był jednym z nich. Mam dowód na piśmie (śmiech). A gdzie jest kres możliwości? Nie stawiam sobie żadnych barier.
- Nie obawia się pani, czy mistrzowska dyspozycja dotrwa do igrzysk w Paryżu?
- Już rok temu dostawałam pytania, czy nie przyszła za wcześnie, a z roku na rok moja forma jest co raz lepsza. Na igrzyska w Paryżu aktualna forma byłaby niewystarczająca, musi być lepsza. I wszystko jest w pełni zaplanowane pod tym kątem, chociaż na razie skupiamy się na kwalifikacji olimpijskiej. Nie wyjawię otwarcie moich celów co do igrzysk, chociaż można się ich domyślać. W sporcie nic nie jest obiecane, o wszystko trzeba walczyć.
- Kto wybrał dla pani specjalizację w postaci konkurencji na czas? - Wybrałam ją sama, bo to jedyna z trzech konkurencji wspinaczki, gdzie walczy się bezpośrednio z rywalką. Jest rywalizacja, adrenalina i brak marginesu popełnienia błędu.
- Nie zdarzył się pani upadek przy wspinaniu?
- Nigdy. Na szczęście ścianki wspinaczkowe są bardzo bezpieczne. Prawie wszystkie wypadki wynikają z błędu ludzi, a nie z tego, że zawiódł sprzęt.
- Jakie role w przygotowaniach spełnia pani mąż i trener?
- Przede wszystkim jest największym motywatorem. Bo przecież są chwile, poza obrazem kamer, gdy robi się trudno, gdy pojawia się złość. Mateusz jest trenerem głównym. To on układa plany treningowe i startowe. Ale za mną jest masa ludzi: jeszcze dietetyk, fizjoterapeuta i menedżer. No i sponsorzy: PKN Orlen, Lotto i lubelskie Mastermedia, województwo lubelskie, miasto Lublin, Kia Technotop oraz marka Mammut
- Czy na wakacje wybrałaby się pani w góry czy gdzieś indziej?
- Do gór nie mam specjalnie pociągu. Pojechałabym tam, gdzie można uprawiać surfing. W minione wakacje złapałam bakcyla. Na desce czuję się uwolniona od problemów, które zostają na brzegu. To jakby medytacja wśród fal.
7/05/2023 DCH Aleksandra Mirosław wciąż na szczycie. Imponująca passa triumfów. Teraz w Indonezji
28/04/2023 MSO Aleksandra Mirosław wciąż na szczycie. Imponująca passa triumfów. Teraz w Indonezji
3/06/2022 DCH Aleksandra Mirosław pnie się po ścianie niczym kobieta-pająk. Bije rekordy świata. Ale.. Góry jej nie pociągają