W mediach społecznościowych pojawił się materiał z meczu Hirnyk-Sport Horiszni Pławni - Dinaz Wyszogród, o którym stało się głośno nie przez sytuację, że gospodarze wygrali 2:0. Bardziej chodzi o fakt, że w drugiej połowie doszło do skandalicznego zdarzenia, którego głównym bohaterem był Wiaczesław Szewczenko. 38-latek w przerwie meczu wszedł na murawę i po 15 minutach został ukarany żółtą kartką. Jego pobyt na boisku nie trwał długo, ponieważ po chwili arbiter postanowił po kolejnym przewinieniu ukarać zawodnika czerwoną kartką. Szewczenko nie mógł pogodzić się z zaistniała sytuacją, ruszył na sędziego i z pełnym impetem uderzył ofiarę "z byka" w klatkę piersiową. Na szczęście arbiter nie ucierpiał, a piłkarz został bardzo szybko zatrzymany przez resztę zawodników.
Sędzia został zaatakowany przez piłkarza! Zawodnik potraktował arbitra "z byka"
Jednak na tym Szewczenko nie poprzestał i w wywiadzie po meczu przyznał, że nie żałuje w ogóle tego co zrobił. - To wszystko wydarzyło się z powodu stronniczego sędziowania. Po prostu nie mogłem patrzeć, jak młodych chłopaków, którzy dopiero zaczynają grać w piłkę, ktoś po prostu "zabija" gwizdkiem i jeszcze się z nich naśmiewa. Szanuję sędziów, z wieloma utrzymuję kontakt osobiście, ale w tej sytuacji żałuję tylko jednego - że nie uderzyłem go mocniej, żeby dobrze zapamiętał, że tak nie można sędziować - powiedział piłkarz.
Szewczenko przyznał, że czekał po meczu na sędziego, ale ten był już pod asystą ochrony. Teraz jedynie, na co może czekać piłkarz to kara, jaką poniesie.