- W takich chwilach idzie się na całego, do upadłego - przyznaje w rozmowie z "Super Expressem" najwybitniejszy od niedzieli siłacz świata. Popularny "Dominator" dokonał tego wszystkiego... na jednej nodze! Jeszcze przed eliminacjami rozgrywanych w amerykańskim Charleston zawodów odnowiła mu się bowiem kontuzja prawej łydki.
Fantastyczna pogoń Pudziana
- Ból od samego początku był ogromny. Przez całe mistrzostwa jechałem na mocnych zastrzykach, tylko morfina byłaby mocniejsza. A wszystko dlatego, że pragnąłem tego tytułu jak nigdy wcześniej - przyznaje Mariusz, który jeszcze w trakcie zawodów zapewniał "Super Express", że jeżeli zwycięży, to zakończy karierę.
- I nie wycofuję się z tego. To już koniec - podtrzymuje swą decyzję.
O historyczne piąte złoto Pudzianowski walczył do samego końca. Po pierwszym dniu finału do lidera, Amerykanina Dereka Poundstone'a (27 l.), tracił 4 punkty. Po drugim - strata wynosiła już trzy "oczka". A przed ostatnią konkurencją Polak był gorszy już tylko o jeden mały punkcik. Na najwyższy stopień podium Mariusz wskoczył, wrzucając na podest ostatnią, ważącą 185 kilogramów, kulę tylko trochę szybciej od amerykańskiego rywala.
- Nerwy były niesamowite. Niby już tyle lat startuję, już tyle razy byłem pierwszy, ale przed tą ostatnią konkurencją odczuwałem olbrzymią presję. Na szczęście w ostatniej chwili ogarnąłem się i wygrałem właśnie tym dużym doświadczeniem - opowiada "Dominator".
Ten tytuł jest dla mnie!
Dwa lata temu Pudzianowski w identyczny sposób przegrał złoto.
- Historia oddała więc to, co wtedy zabrała - śmieje się. Wtedy pokonał go amerykański strażak Phil Pfister. Teraz chrapkę na poskromienie "Polskiego Potwora" - jak nazywają go fani w USA - miał policjant Poundstone.
- Szkoda, że już kończę karierę, bo może następnym razem pokonałbym hydraulika albo jakiegoś kierowcę karetki - żartuje "Pudzian".
Mariusz przyznaje, że do zawodów nie był najlepiej przygotowany.
- Złożyło się na to kilka czynników, m.in. pięć miesięcy spędzonych w "Tańcu z gwiazdami". No i ta kontuzja. Inni myśleli tylko o tym, by uzyskać jak najlepsze wyniki, a ja poza tym musiałem uważać na każdy stawiany krok - zdradza.
Po ostatniej konkurencji Pudzianowski cieszył się jak jeszcze nigdy wcześniej.
- Cztery poprzednie tytuły były dla kibiców, ale ten jest dla mnie! Chciałem sobie udowodnić, że jestem w stanie tego dokonać. Udało się i mogę spokojnie zająć się teraz osobistymi sprawami - dodaje najsilniejszy człowiek świata.
Końcowa klasyfikacja MŚ
1. Mariusz Pudzianowski (Polska) - 58,5 pkt
2. Derek Poundstone (USA) - 53,5
3. Dave Ostlund (USA) - 49,5
4. Phil Pfister (USA) - 44,5
5. Travis Ortmayer (USA) - 39,5
6. Sebastian Wenta (Polska) - 38
Najwięcej tytułów w historii
1. Mariusz Pudzianowski - 5
2. Jon Pall Sigmarsson (Islandia) - 4
Magnus Ver Magnusson (Islandia) - 4
4. Bill Kazmaier (USA) - 3
5. Jouko Ahola (Finlandia) - 2
Bruce Wilhelm (USA) - 2
Geoff Capes (W. Brytania) - 2
Pudzian wygrał i kończy karierę
Mariusz Pudzianowski (31 l.) po morderczej walce wywalczył piąty tytuł mistrza świata strongmanów w karierze - tego nie dokonał jeszcze nikt w historii. "Dominator" wygrał i po tym sezonie zamierza zakończyć karierę!
- Wystarczy, nadźwigałem się już w życiu. Pojawię się pewnie jeszcze na jakichś zawodach, ale to będą pokazowe występy. Teraz jest czas na życie prywatne, na zabawę - zdradza w rozmowie z "Super Expressem".
O przejście do historii walczył ze wszystkich sił - i to dosłownie. Po jednej z ostatnich konkurencji rozgrywanych w USA mistrzostw Mariusz z wysiłku aż... zemdlał. Potrzebna była maska tlenowa.
- Zabrakło mi tchu, ale nie mogłem odpuścić i dzięki temu uporowi znów jestem najlepszy na świecie - zaznacza Pudzianowski.
Co teraz będzie robił najsilniejszy człowiek? - Coś sobie na pewno znajdę. Teraz muszę się nacieszyć tym sukcesem, później pomyślę - odpowiada ze śmiechem "Dominator".