Polska - Czechy, Marcin Wasilewski, EURO 2012

i

Autor: East News

Polacy odpadli z EURO 2012. Marcin Wasilewski: Daliśmy du...

2012-06-18 11:59

- To najgorszy wieczór w mojej karierze. Ciężko po tym wszystkim spojrzeć ludziom w twarz. Wierzyli w nas. A my? Co tu ukrywać, daliśmy du... - w taki brutalny sposób Marcin Wasilewski (32 l.) podsumował przegraną z Czechami (0:1) i wyeliminowanie Polski z EURO 2012.

Obrońca reprezentacji Polski nie może zrozumieć, co się stało z drużyną narodową w drugiej połowie, gdy zupełnie oddała inicjatywę rywalom.

Fatalna druga część

- Powtórzyła się sytuacja z meczu z Grecją - mówi stoper kadry. - Trener Smuda przestrzegał nas, że to będzie o wiele trudniejsze spotkanie niż z Rosją. W pierwszej połowie z Czechami graliśmy bardzo dobrze. Wiedzieliśmy, jaka jest stawka tego spotkania. Musieliśmy wygrać i stwarzaliśmy sobie bramkowe okazje. A potem? W przerwie nakręcamy się nawzajem, powtarzamy, że dalej musimy tak grać, a potem wychodzimy i stajemy. Coś jest nie tak. Odkryliśmy się, a Czesi nas wypunktowali. Boli mnie to, że jednak nie byliśmy w stanie się podnieść, że nie potrafiliśmy wyrównać. W pierwszej połowie widać było nasze naładowanie. A druga część była fatalna, fatalna... - z niedowierzaniem kręci głową.

Zabrakło umiejętności

Wasilewski zapewnia jednak, że do EURO 2012 kadrowicze byli dobrze przygotowani.

- Zabrakło nam umiejętności, ale nie serducha i woli walki. Tego nie można nam odmówić - podkreśla "Wasyl". - Ale nie zmienia to faktu, że zawiedliśmy kibiców. Po meczu z Grecją widzieliśmy i czuliśmy wsparcie rodaków. Już dawno się z czymś takim nie spotkałem. Dlatego to, że ich zawiedliśmy, najbardziej boli. To najgorszy wieczór w mojej karierze. Ciężko spojrzeć w twarz ludziom, którym daliśmy nadzieję. Widziałem ich entuzjazm. Jak się jechało na stadion, to aż serce rosło. To nas budowało. Po meczu z Rosją kibice zarazili nas pozytywną energią. Wszyscy byli z nami, a my daliśmy du... - Wasilewski nie może pogodzić się z brakiem awansu biało-czerwonych.

Łzy i przekleństwa

Po przegranej z Czechami w szatni zapanowała atmosfera przygnębienia. Piłkarze przez blisko 1,5 godziny nie wychodzili do czekających na nich dziennikarzy.

- Czekaliśmy wszyscy na Łukasza Piszczka, który był na kontroli antydopingowej. Chcieliśmy wyjść razem - wyjaśnia Wasilewski. - W szatni było wszystko. Były i przekleństwa, i łzy. Wiemy, że daliśmy du... Próbowaliśmy sobie odpowiedzieć na pytanie, co się z nami stało w drugiej połowie. Teoretycznie trafiliśmy do najłatwiejszej grupy. Mimo wszystko myślę, że Polska w tym składzie ma przyszłość - starał się zakończyć optymistycznie "Wasyl".

Najnowsze