- Organizacja wyjazdu do Turcji była strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu, że mogliśmy zabrać partnerki, teraz rozłąka będzie krótsza i mniej bolesna. Teraz czas zabrać się do pracy - powiedział Adrian Mierzejewski, który podobnie jak inni kadrowicze jest zachwycony warunkami, jakie biało-czerwoni mają w austriackim Lienz. Dookoła piękne Dolomity, ładna pogoda, cisza i spokój. Hotel, w którym zatrzymali się kadrowicze, jest najładniejszy i najdroższy w całej okolicy, a treningowe boisko leży niecałe dwa kilometry od Grand Hotelu.
- Nic tylko ostro zasuwać - dodał Paweł Brożek, który chce pokazać Smudzie, że ten słusznie zrobił, powołując go do kadry.
- Gdybym nie dostał powołania, to nie miałbym do selekcjonera pretensji, bo w Celticu wcale nie grałem. Ale jestem w kadrze i chcę to wykorzystać. Brakuje mi ogrania, jednak treningi w Szkocji były ciężkie. Dzięki temu jest baza, na której zbuduję dobrą formę - stwierdził napastnik, który, jak cała kadra, może w Austrii korzystać z pomocy psychologa Pawła Habrata.
- Mam 29 lat, sam potrafię się zmotywować. Ale porozmawiać z psychologiem nie zaszkodzi - przyznał Brożek.
- Ja też muszę być po części psychologiem - dodał Smuda. - Mam tu tyle roboty, że nawet obiadu nie zjadłem. Ale nie ma problemu, bo i tak się odchudzam - rzucił w swoim stylu selekcjoner.