Radomiak Radom - Widzew Łódź 4:1 (0:1)
Bramki: Angielski 46, Podliński 51, Leandro 73, Kozak 90+4 - Robak 5
Żółte kartki: Poczobut, Robak, Ojamaa
Radomiak: Kochalski - Jakubik, Świdzikowski, Cichocki, Bogusz - Leandro (86. Banasiak), Kaput, Karwot, Kozak - Podliński (81. Kvocera), Sokół (46. Angielski)
Widzew: Pawłowski - Kosakiewicz, Rudol, Tanżyna, Mikulić - Ojamaa (64. Kun), Możdżeń (67. Michalski), Poczobut, Ameyaw (64. Czubak) - Fundambu (70. Michalski), Robak
Po kilku latach rozłąki Widzew Łódź wrócił na zaplecze PKO Ekstraklasy. Jednak mimo awansu z II ligi w ekipie z miasta włókniarzy panowała napięta atmosfera. Bo Widzew promocję wywalczył w bardzo kiepskim stylu, a zamiast fety po ostatnim meczu doszło do skandalu. Piłkarze winy mieli odkupić już w Fortuna 1 Lidze i mimo iż są beniaminkiem, wymieniani byli w gronie faworytów do walki o awans.
Sobotnie spotkanie z Radomiakiem Radom zaczęło się dla Widzewa wręcz fantastycznie. O swoich umiejętnościach przypomniał Marcin Robak. Kapitan łodzian wykorzystał świetne podanie Mateusza Możdżenia i po strzale oddanym na wślizgu pokonał bramkarza gospodarzy już w 4. minucie spotkania. Goście w pierwszej połowie byli ekipą zdecydowanie bardziej agresywną i grającą lepiej.
Radomiak miał problemy ze skutecznością, bo przez 45 minut piłkarze z Radomia nie oddali choćby jednego celnego strzału. A Widzew w 22. minucie powinien prowadzić już 2:0. Doskonałej sytuacji nie wykorzystał Daniel Tanżyna, który oddał strzał głową po dośrodkowaniu. Obrońca pomylił się jednak o centymetry. Obraz spotkania zmienił się w drugiej połowie.
A konkretnie w 30 sekundzie drugiej odsłony. Wówczas fatalny błąd defensywy gości do spółki wykorzystali Karol Podliński i Karol Angielski. Ten pierwszy odebrał piłkę Łukaszowi Kosakiewiczowi i zagrał do kolegi z drużyny. Angielski zwiódł jednego z rywali i posłał futbolówkę do siatki między nogami Wojciecha Pawłowskiego. Zaledwie pięć minut później Radomiak już prowadził.
Podliński wykorzystał dobre dośrodkowanie i oddał strzał głową po krótkim słupku. Katastrofalnie zachował się Pawłowski, który wepchnął piłkę do własnej siatki, choć powinien odbić to uderzenie. Widzew z każdą kolejną minutą gasł. A Radomiak się rozpędzał. Trzecią bramkę dla gospodarzy zdobył Leandro. Brazylijczyk wykończył kontratak zespołu i pięknym strzałem w okienko pokonał Pawłowskiego. Wynik spotkania w doliczonym czasie gry ustalił Miłosz Kozak, który ośmieszył Pawłowskiego strzelając mu między nogami z ostrego kąta.