Adam Małysz

i

Autor: Tomasz Radzik

Rajd Dakar 2013. Małysz z nowym autem i nowymi celami

2012-12-11 3:00

5 stycznia w Limie, stolicy Peru, Adam Małysz (35 l.) po raz drugi stanie na starcie Rajdu Dakar (rok temu zajął 38. miejsce). Z tym samym pilotem, Rafałem Martonem, ale w innym samochodzie (w toyocie hilux, zamiast mitsubishi pajero). Nowe auto ma moc 360 KM, stare było dużo słabsze (200 KM).

"Super Express": - Chyba wystartuje pan z uczuciem ulgi, że nie odpowiada pan za polskie skoki narciarskie, bo koledzy spisują się słabo?

Adam Małysz: - Na pewno cieszę się, że po raz kolejny wystartuję w tym rajdzie. I to na toyocie, marce bardzo liczącej się w tym sporcie. W skokach ciężko byłoby mi teraz przejąć pałeczkę lidera. Nigdy jednak nie miałem uczucia w rodzaju "jak dobrze, że ja już nie muszę". Raczej zastanawiałem się, w którym miejscu bym się tam znalazł, gdybym nadal skakał. Tym bardziej że zapewne trenowałbym sam, a nie z kadrą (śmiech).

- Czym różni się obecny samochód od poprzedniego?

- Jest przede wszystkich technologicznie na wyższym poziomie niż poprzedni. Mitsubishi pajero, był bardzo wytrzymały i mało awaryjny, co dawało załodze optymistyczne odczucia - ale w Dakarze zwyciężał w roku 2004. Od tego czasu technologia poszła bardzo do przodu. Natomiast toyota hilux jest w technologicznej czołówce. Dlatego stawiamy sobie wyższe cele, a takim jest miejsce w czołowej dwudziestce. Stać nas na to. Nie powinno nam zabraknąć mocy w silniku, co zdarzało się na wydmach w poprzednim aucie.

- Lepsze auto znaczy chyba także większy budżet...

- Tak, około dwa razy wyższy. Mój sponsor, Red Bull, zdecydował, że dołoży do naszego budżetu.

- A kiedy powalczy pan o zwycięstwo, co udało się francuskiemu narciarzowi, Lucowi Alphandowi?

- On zrobił to za szóstym czy siódmym razem... Nie takie to proste. Nie mam ani takiego doświadczenia, ani budżetu jak Alphand, człowiek bardzo zamożny. On od początku jeździł w najlepszych zespołach, aż w końcu mu się udało. Ale idąc jego śladem, jestem optymistą i jeżeli budżet mi na to pozwoli, będę chciał zmierzać w tym kierunku. I kto wie, może kiedyś ten Dakar wygram?

- Jakiego błędu już pan nie zrobi w najbliższym rajdzie, mądrzejszy o doświadczenia z poprzedniego?

- Będę pamiętał, że zjeżdżając z ogromnej wydmy, zaliczyliśmy dacha, gdy równolegle z innym autem omijaliśmy wóz zakopany w piachu. Pojechałem swoją lewą stroną i odbiło mnie na przeciwstoku. Dzisiaj dobrze bym się rozejrzał i pojechał po prostu drogą bezpieczną.

- A czego pan nie polubił w Rajdzie Dakar?

- Skalnego pyłu, który unosi się w powietrzu. Bardzo nieprzyjemny, męczący, wpychający się wszędzie: do oczu, do nosa, powodujący też wzrost temperatury wokół. Trzeba jechać takim tempem, żeby pył wyprzedzać. I żeby nie znajdować się bezpośrednio za innym pojazdem, bo wtedy pyli tak, że nic nie widać.

Najnowsze