"Super Express": - Po sukcesie Janowicza w Paryżu pogratulowałeś mu na Facebooku. Śledziłeś wszystkie jego występy?
Robert Lewandowski: - Czasu było niewiele, ale kiedy nie zobaczyłem meczu, starałem się chociaż obejrzeć urywki. I byłem pod wielkim wrażeniem gry tego chłopaka. Jeśli dalej będzie się tak rozwijał, czeka go wielka przyszłość. W każdym razie przed nim ciężka praca, ale on chyba doskonale o tym wie.
- Skąd u ciebie zamiłowanie do tenisa?
- W dzieciństwie zdarzało się, że grywałem z tatą albo z mamą. Kiedy jednak na poważnie postawiłem na piłkę nożną, nie było już czasu, by wyjść na kort. Pamiętam, że uwielbiałem grę techniczną, zawsze starałem się wykombinować jakieś ciekawe zagranie. Chociaż teraz rzadko oglądam mecze, to wiem, o co chodzi w tym sporcie.
- Kto jest twoim ulubionym tenisistą?
- Zawsze z zainteresowaniem oglądałem mecze Andre Agassiego, szczególnie gdy grał z Pete'em Samprasem. Byłem wtedy za Agassim, ale teraz kibicuję oczywiście Janowiczowi.
- Ty już przeszedłeś drogę od wielkiego talentu do wielkiej gwiazdy, Janowicz dopiero ją rozpoczyna. Jakie masz dla niego rady?
- On chyba doskonale wie, co powinien zrobić. To na pewno rozsądny chłopak, więc podąży odpowiednią drogą. Na własnej skórze musi to wszystko poczuć. Jednak gołym okiem już teraz widać, że to wielki talent. Zachwyca mnie jego uniwersalność. Potrafi najpierw przyłożyć piekielnie mocno z serwisu, a potem zastosować delikatny skrót. Może nawet będzie numerem jeden? Kto wie, na pewno mu tego życzę.