Hajto wypowiedział się dla portalu futbolfejs.pl. Poszedł ostro, w swoim stylu. Oberwało się wszystkim. Na początek Marcinowi Dornie, selekcjonerowi, przez kibiców ochrzczonym już mianem "pana od wf-u". - Słowa Piątka i Bielika mówią same za siebie - stwierdził były reprezentant Polski, odnosząc się do krytycznych komentarzy części bohaterów tegorocznego turnieju. A później ruszył w sobie znanym kierunku i rozjechał sposób selekcji kadry narodowej. - Nie wydaje mi się, by do końca to wszystko były tylko i wyłącznie decyzje trenera. W pierwszym składzie na lewej obronie wyszedł zawodnik, który trzy ostatnie miesiące nie grał w piłkę, bo miał kontuzję. Pojawił się też Kapustka, który od roku nie gra. Tak samo Dawidowicz, tak samo Stępiński. Niezrozumiałe - rzucił.
Zdaniem Hajty, większy problem mamy jednak na murawie. Gdzie miało aż roić się od gwiazd europejskiej piłki, a na razie wygląda to zwyczajnie blado. Przynajmniej w oczach komentatora Polsatu, który badania statystyczne prowadzić miał w rozmowach z agentami największych zespołów Starego Kontynentu.
Kto znalazł się na celowniku? Tomasz Kędziora: - W ofensywie fajnie wygląda, za to w defensywie – tragicznie. On kompletnie nie umie grać w obronie, a przecież jako prawy obrońca odpowiada przede wszystkim za grę w defensywie.
I dalej: - Dziś czytam, że Kapustka nie powinien grać, bo go bolało kolano, to… Ludzie, to jest za poważna impreza, by tak do niej podchodzić.
Wreszcie Bielik oraz Piątek. Dla jednych bohaterowie, ci którzy walnęli pięścią w stół, dla drugich dowody "sodówki" w młodzieżówce: - Obaj zagrali gdzieś tak pewnie po czterdzieści meczów w poważnej piłce. Wydaje mi się, że to trochę za mało, by móc atakować trenera. Najpierw niech coś wygrają, a potem biorą się za krytykę.
Na koniec Hajto zarysował wizję najbliższej przyszłości. Mało optymistycznej. Raczej pasującej do obrazu polskiego futbolu sprzed paru lat, gdy lały nas krasnoludki pokroju Słowacji, Słowenii czy Łotwy. - Kraj, który ma osiem razy mniej ludności od nas, piłkarsko całkowicie nas zdominował. Dlaczego? Co się stało? Jak to możliwe, że w pierwszej połowie wyglądaliśmy tak słabo fizycznie? Ja, jako były piłkarz i trener muszę umieć przyjąć krytykę, tak samo powinni nauczyć się ją przyjmować inni. Nie można wszystkiego zamiatać pod dywan. Raz jeszcze to powiem – ktoś podejmuje decyzje, więc powinien za to brać odpowiedzialność - stwierdził Hajto, dodając, że celu minimum, a więc awansu do półfinału, na razie przynajmniej nie widzi.
Cóż, nie każdego roku rodzi się całe pokolenie Lewandowskich i Milików.