Jeremy Sochan został ambasadorem. Jest zachwycony
W stolicy Filipin Manili Sochan bierze udział w turnieju kwalifikacyjnym nadziei koszykarskich pod egidą NBA jako ambasador ligi. Impreza odbędzie się z udziałem drużyn dziewcząt i chłopców ze szkół średnich i dwóm najlepszym drużynom da awans do zawodów głównych w Singapurze. – Podróżowanie po świecie w roli ambasadora NBA to niesamowity zaszczyt– mówił Sochan przed podróżą. – Chętnie porozmawiam z filipińskimi fanami i obejrzę w akcji utalentowanych koszykarzy. Jeden z moich najlepszych przyjaciół jest Filipińczykiem i wiem, jak wielka jest w tym kraju pasja do koszykówki.
W sobotę w Araneta Coliseum w Quezon City mają się odbyć finałowe spotkania. Sochan ma w planie udział w campie koszykarskim NBA Cares z 40 chłopcami i dziewczynkami. Reprezentant Polski sam był kiedyś uznany za młodą wschodzącą gwiazdę i w pierwszym sezonie w lidze zawodowej wziął udział w specjalnym meczu nowych talentów NBA podczas Weekendu Gwiazd.
Sochan uważa, że na Filipinach jest znakomita atmosfera, by rozegrać tam kiedyś mecz ligi NBA w sezonie zasadniczym. Opisał filipińską publiczność jako energiczną i głośną.
22-latek przybył do Azji, aby wziąć udział w turnieju NBA Rising Stars Invitational Philippines Qualifiers 2025. Zdradził również, że był zaskoczony ogromnym wsparciem ze strony swoich filipińskich fanów.
Naprawdę nie wiedziałem, czego się spodziewać po wizycie na Filipinach. Nawet nie wiedziałem, że mam tutaj tylu fanów z Filipin. Czuję się wyróżniony– powiedział nasz koszykarz.
Podczas wizyty w biurze NBA Philippines w tym tygodniu Sochan podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat Manili, czyli najważniejszego miasta Filipin.
– Nigdy nie sądziłem, że Manila będzie tak ogromna – przyznał. – Ruch drogowy również – dodał od razu, nawiązując do tego, co zobaczył na ulicach. – Ogólnie są tu dobre wibracje. Jadłem też dobre potrawy, było świetnie.
Sochan powiedział, że jechał przez stolicę Filipin przez prawie dwie godziny. – Myślę, że to jedno z najgęściej zaludnionych miast na świecie. To szaleństwo. Patrzę na zewnątrz i po prostu ono ciągnie się bez przerwy. I jest szalenie duże. Uczę się, jak być bardziej cierpliwym w ruchu ulicznym – nie ukrywał Jeremy Sochan.