Gotowiecki urodził się w 1936 roku w Wilnie. Na portalu ostrowiecka.pl czytamy, że zanim na stałe wylądował w Ostrowcu Świętokrzyskim, z rodziną przeniósł się najpierw do Koszalina i właśnie w barwach tamtejszej Sparty uczył się boksu. O transfer Gotowieckiego do KSZO zabiegał Marek Góra, były piłkarz i trener, ale też pięściarz z Ostrowca, który o talencie Gotowieckiego przekonał się na sparingach podczas jednego ze zgrupowań nad morzem. Góra, zachwycony jego umiejętnościami, zaczął namawiać szefów KSZO, by ściągnęli Gotowieckiego do siebie. I dopiął swego.
Gotowiecki przeprowadził się do Ostrowca w 1959 roku i pozostał w nim aż do śmierci. Szybko stał się ulubieńcem miejscowej publiczności - walczył niezwykle widowiskowo, zostawiając między linami całe serce. Stoczył wiele kapitalnych pojedynków, rywalizując z sukcesami m.in. w mistrzostwach Polski juniorów i młodzieżowców.
Józef Gotowiecki zmarł w wieku 89 lat. Był legendą ostrowieckiego boksu
W Ostrowcu poznał także miłość swojego życia. Z Teodozją pobrali się w 1959 roku, świętując w grudniu 2019 roku diamentowe gody, czyli 60-lecie małżeństwa. - Ten boks i żona zatrzymały męża w Ostrowcu - powiedziała podczas uroczystości pani Teodozja, cytowana przez portal radiokielce.pl. Gotowieccy doczekali się dwóch synów (Sławomir i Eligiusz) i dwóch wnuków (Paweł i Adrian).
Gotowiecki boks łączył oczywiście z pracą, a karierę zawodową związał z ostrowiecką hutą. Pani Teodozja, gdy dzieci poszły już do szkoły, pracował w Rejonowej Dyrekcji Inwestycji Miejskich, a następnie w Ostrowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej w dziale księgowości.
"Dziadek był mądrym i szlachetnym człowiekiem. Urodzony w Wilnie, całe życie czuł się wilniukiem. Miał prezencję, maniery i kulturę człowieka z przedwojennego świata. I ironiczne, angielskie poczucie humoru. Wiele mu zawdzięczam - to od niego dostałem pierwszą w życiu książkę, przedwojenną historię Polski. W życiu i w boksie - zawsze był w wadze ciężkiej. Żegnaj Dziadku!" - napisał wnuk Paweł na Facebooku.