Robert Gortat, Janusz Gortat i Marcin Gortat

i

Autor: Piotr Bławicki/Super Express Robert Gortat, Janusz Gortat i Marcin Gortat

Janusz Gortat zmarł w wieku 75 lat

Wzruszające słowa Roberta Gortata po śmierci ojca. "Zaj***** autorytet, który na początku nie każdy doceniał, a przynajmniej nie ja"

2023-12-20 11:20

We wtorek w wieku 75 lat zmarł legendarny pięściarz, Janusz Gortat. Dwukrotny brązowy medalista olimpijski osierocił dwóch synów - Marcina, byłego koszykarza NBA i Roberta, byłego pięciokrotnego mistrza Polski, a aktualnie trenera i sędziego. - Pierwszą pochwałę od ojca usłyszałem, jak miałem 25 lat - powiedział nam Robert.

"Super Express": - Jak będziesz wspominać tatę?

Robert Gortat: - Zaj***** autorytet, który na początku nie każdy doceniał, a przynajmniej nie ja. Był bardzo wymagający - jako trener i jako rodzic. Nie wszystko od razu człowiek rozumiał. Po latach, stając się podobnym człowiekiem do niego, wymagam od swoich zawodników tego samego czego on wymagał ode mnie. Ale to się dopiero docenia jak już człowiek dojrzeje i zrozumie, po co w ogóle trenuje. Na początku, jak człowiek był młody, to nie wszystkie rady szanował i nie zdawał sobie sprawy z tego, co mu się tłumaczyło i co mu się chciało przekazać.

Legenda polskiego boksu nie żyje. Janusz Gortat zmarł w wieku 75 lat

- Ale pewnie rozpierała cię duma, bo tata odnosił duże sukcesy.

- Tak, ale porównania, które były później, nie zawsze były przyjemne i miłe. Bo ode mnie wymagano zawsze więcej niż od kogo innego i te porównania nie zawsze mi pasowały, nie zawsze chciałem ich słuchać. Wszyscy zawsze powtarzali, że muszę być tym "naj", bo mam geny po tacie itd. A jednak do wszystkiego trzeba było dojrzeć. Pierwszą pochwałę od ojca usłyszałem, tak szczerze, po mistrzostwach świata w 1997 r., czyli jak miałem 25 lat.

- I pewnie było ci wtedy bardzo miło?

- Tak, sprawiało mi to wtedy mega satysfakcję, że w końcu dostałem pochwałę od taty, że w końcu mogłem mu w jakiś sposób dorównać.

- Ostatnie lata były trudne, prawda?

- Zgadza się, byłem z tatą cały czas, do końca. Opiekowałem się nim, jeździłem do niego i zajmowałem się nim razem z moją kobietą. Byliśmy w ciągłym kontakcie i wszystko robiliśmy razem. Ale nie ukrywam, że po sygnale, że z tatą jest źle, to Marcin (brat Roberta, były koszykarz NBA - red.) się odezwał i pogodziliśmy się. Dlatego te niektóre wpisy w internecie są teraz niepotrzebne, bo i Marcin to mocno przeżył i ja to mocno przeżyłem. Marcin zachował się bardzo w porządku, mam teraz od niego dużą pomoc.

Marcin Gortat skomentował śmierć ojca. Wymowna reakcja koszykarza, łzy same napływają do oczu

- Sam boksowałeś, teraz jesteś trenerem. Jakim zatem tata był pięściarzem w twoich oczach?

- Ja taty walk nie pamiętam oczywiście, ale słyszałem, że bił bardzo mocno z kontry, no i miał potężne uderzenie, bo rywale często fikali koziołki. Pamiętam z kolei jego sparingi z Andrzejem Gołotą i tata czasami go ubijał. Andrzej miał wtedy co prawda 16 lat, ale fakt jest faktem. Na pewno tata był dużym autorytetem dla Andrzeja, Andrzej go cenił, zawsze jak dzwonił, to o niego pytał i kazał go pozdrowić.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze