Kto nowym selekcjonerem reprezentacji Polski?
Przed kadrą Biało-czerwonych trudne wyzwanie. Po czerwcowej porażce 1:2 z Finlandią w Helsinkach, zespół stoi pod ścianą i nie ma marginesu błędu jeśli chce zakwalifikować się na przyszłoroczne mistrzostwa świata w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Meksyku. Do miana kluczowego urasta zwłaszcza rewanżowe spotkanie z Finami, do którego dojdzie we wrześniu na Stadionie Śląskim w Chorzowie.
Na tę chwilę wciąż jednak nie wiadomo, kto poprowadzi polski zespół w nadchodzących spotkaniach. Prezes PZPN, Cezary Kulesza, przyznał w niedzielę, że kandydat został już wybrany i trwa dogrywanie formalności. Z najnowszych doniesień medialnych wynika, że następca Probierza będzie szkoleniowiec z Polski.
Według Mateusza Borka, do PZPN wpłynęło jednak ciekawie zapytanie z zagranicy. Do federacji miał się zgłosić Roberto Mancini, który jeszcze cztery lata temu poprowadził Włochy do triumfu w mistrzostwach Europy. Po opuszczeniu Italii szkoleniowiec pracował w Arabii Saudyjskiej, gdzie zarabiał aż 25 mln euro netto rocznie. Od jesieni ubiegłego roku pozostaje bez zatrudnienia.
PZPN nie zainteresował się Mancinim
Z całą pewnością Mancini to bardzo głośne nazwisko, a jego sukces z Włochami podczas Euro w 2021 roku wskazuje, że daleko mu jeszcze do miana "trenera po drugiej stronie rzeki". Tak czy inaczej wygląda na to, że na PZPN ta kandydatura nie zrobiła wrażenia i zwrócono się w kierunku innych profili. Włoch bez wątpienia miałby także odpowiednie wymagania finansowe.
Nim kluczowy mecz z Finlandią w Chorzowie, Polska we wrześniu zacznie od teoretycznie najtrudniejszego meczu całych kwalifikacji. Na wyjeździe zmierzy się bowiem z Holandią.
