Tomasz Kuszczak: Manchester City pokazało siłę, ale na Real to może nie wystarczyć

2016-04-26 11:44

Wykrakałem sobie ten uraz. W przerwie mówiłem do kolegi, że w tym sezonie brakuje mi tylko tego, żeby mi jeszcze nos złamali. No i stało się - mówi bramkarz Birmingham City Tomasz Kuszczak (34 l.), który w meczu z Huddersfield doznał bolesnej kontuzji.

"Super Express": - Co dokładnie się stało?

Tomasz Kuszczak: Rywal uderzył mnie łokciem w twarz. Nie wiem, czy  zrobił to celowo, czy nie, ale trafił tak, że w efekcie jego zagrania  mam złamany nos. Wszystko wydarzyło się w ostatniej minucie spotkania.  W ogóle po tym zdarzeniu sędzia odgwizdał koniec. Nigdy wcześniej nie  miałem takiego urazu.

- Jak zachował się rywal?

- Przeprosił mnie. OK, zdarzyło się, tak się gra w Championship. To  bardzo fizyczna liga. Tu nikt nie odpuści, nie odstawi nogi, każdy  walczy do końca. Takie są wymagania. W tym sezonie po meczu miałem  rozcięte usta, a w poprzedniej kolejce przeciwnik uderzył mnie kolanem  w tył głowy. Po wypadku Petra Cecha sędziowie w Premiership są  wyczuleni na takie sytuacje, aby bramkarzowi nie stała się krzywda.  Jednak w Championship arbitrzy puszczają więcej takich zdarzeń.

- Kontuzja wyklucza się z gry do końca sezonu?

- Lekarz próbował nastawić mi nos, ale ten ucieka mi na jedną stronę.  Poza tym czekamy aż zejdzie opuchlizna. Wyglądam jakbym wyszedłem z  baru (śmiech). Przyjąłem to z honorem, złamany nos to nie koniec  świata. Nie pękam, jestem twardym facetem. Do końca ligi zostały dwie  kolejki i zobaczymy, czy ryzykujemy moją grę, czy odpuszczamy. Lekarz  mówi, że bez operacji się nie obejdzie.

- Birmingham nie awansuje do Premier League. To duży zawód?

- Jest niedosyt, bo przez długą część sezonu byliśmy blisko miejsca  premiowanego grą w barażach. O tym, że nie ma nas w pierwszej szóstce  zadecydowała końcówka ligi. Jestem zadowolony, bo zagrałem w 42  meczach. Grałem równo, nie mam sobie nic do zarzucenia.

Zobacz: Tomasz Kuszczak został studentem. Bramkarz chce być dziennikarzem

- Za to krok od mistrzostwa jest Leicester City. Czy "Lisy" sięgną po  tytuł?

- Zagraliśmy z nimi ostatni sparing przed startem obecnych rozgrywek.  Po pierwszej połowie prowadziliśmy 2:0, ale po przerwie to oni byli  lepsi zwyciężając 3:2. Jednak wtedy nie powiedziałbym, że będą  rewelacją sezonu, że zdominują ligę. Mistrzostwa nie wypuszczą już z  rąk. Pracowali na nie cały rok.

- To będzie mocny mistrz Anglii?

- Tak, w ich triumfie nie ma przypadku. Ostatnio pauzował Jamie Vardy,  lecz mimo jego absencji "Lisy" nie dały Swansea najmniejszych szans  wysoko wygrywając. Mnie cieszy ich sukces, bo Marcin Wasilewski będzie  drugim Polakiem, który zostanie mistrzem Anglii.

- Dziś walkę o finał Ligi Mistrzów zaczyna Manchester City. Mają szansę wyeliminować Real Madryt?

- W tym sezonie w Champions League Manchester City pokazuje siłę. Kiedyś mieli duży apetyt na sukces, a potem przychodziło wielkie rozczarowanie. Bo w poprzednich latach Man City rządził w Anglii, ale w Europie zawodził. Teraz jest na odwrót. Ale nie wiem, czy to  wystarczy na finał. Real to Real. No, i trzeba zatrzymać Cristiano Ronaldo.

- Kto wygra zatem Ligę Mistrzów?

- To chyba najbardziej wyrównany skład półfinałów od lat. Nie ma  zdecydowanego faworyta i drużyny, którą od razu przekreślimy. Nie  umieścimy przecież w tym drugim gronie Atletico Madryt skoro wyrzucili  Barcelonę, wielkiego faworyta Champions League. Mam przeczucie, że  Ligę Mistrzów wygra Bayern. A w finale mistrzowie Niemiec pokonają... Real.

Najnowsze