Polska - Meksyk, Adam Nawałka

i

Autor: CYFRA SPORT

Videoblogi SE: Piotr Koźmiński. Wiemy ile zarobił Adam Nawałka za awans na MŚ 2018

2018-05-22 12:30

Ile zarabia Adam Nawałka? Jaką premię dostał za awans do finałów mundialu? Kto był planem B Zbigniewa Bońka, gdyby po EURO 2016 nie udało się przedłużyć kontraktu z selekcjonerem? Mateusz Borek i Cezary Kowalski z Polsatu napisali bardzo ciekawą książkę "Krótka Piłka". Przed mundialem to idealna lektura. Rozmawiałem z jednym z jej autorów.

 

„Super Express”: - Ta książka prędzej czy później musiała chyba powstać. Ponad 20 lat pracy w branży sprawiło, że „trochę” anegdotek, informacji i kulisów ci się uzbierało...

Mateusz Borek: - Wiesz co… Bardzo ciężko było mnie przekonać do tej publikacji. Przez 10-12 ostatnich lat miałem kilka propozycji, żeby coś „skreślić”, ale zawsze uważałem, że byłem lepszym mówcą, narratorem, prowadzącym niż osobą, która ma dobry warsztat pisarski. Zawsze uważałem, że książki to pisał Ryszard Kapuściński. Czarek Kowalski dość długo mnie namawiał, żeby coś takiego stworzyć. Zajęło nam to w sumie trzy tygodnie. Umawialiśmy się w chińskiej restauracji na Wałbrzyskiej, to były 3-4 spotkania kumpli, którzy ponad 20 lat siedzą w tym biznesie i którzy są nieźle zorientowani w kulisach. Sięgamy w tej książce do starszych czasów, od kadry śp. Janusza Wójcika, przez kolejnych selekcjonerów, aż po zespół Adama Nawałki. Jest tu sporo anegdot, śmiesznych historii, ale dużo też momentów, w których zastanawiamy się z Czarkiem tak na poważniej nad różnymi aspektami polskiej piłki...


(fot. Twitter)

- No to zajrzyjmy za te kulisy… Dobrze znasz Piniego Zahaviego, który od niedawna reprezentuje Roberta Lewandowskiego. Jakie są twoje najnowsze ustalenia? Bo wielu kibiców, dziennikarzy żyje tym transferem. Ja jestem zdania, że Bayern się nie ugnie i nie puści Roberta, ale ty uważasz, że transfer jest możliwy i to jeszcze przed mundialem...

- Moim zdaniem z niewolnika nie ma pracownika. A Robert ma 30 lat... Teraz to już wiedza powszechna, ale jeszcze do niedawna było to tajemnicą: Real przeznaczył na operację „Robert Lewandowski” 180 mln euro. W tej kwocie mieszczą się pieniądze na zapłatę Bayernowi, prowizje menedżerów, suma za podpis dla Roberta. Natomiast, żeby do tego transferu doszło musi się „poskładać” wiele czynników. Pini Zahavi świetnie porusza się w tej piłkarskiej dyplomacji, w tym biznesie. Jest jak katalizator, który łączy poszczególne strony i prowadzi je do szczęśliwego zakończenia. Pokazał to choćby przy transferze Neymara do PSG. Wiem, że Paryż też bardzo chciałby Roberta, wiem również, że mocno zainteresowana jest Chelsea. Pytanie tylko, czy w tym drugim przypadku Lewy chciałby iść do klubu, który gra w Lidze Europy? W jego wieku i przy jego doświadczeniu uważam, że jednak będzie celował w Ligę Mistrzów. No i jest Manchester City. Słyszę, że Aguero może wrócić do Hiszpanii, a Guardiola obsesyjnie chce sprowadzić Lewandowskiego. Natomiast co do daty transferu... Wygląda na to, że zainteresowane strony chciałyby go jednak dopiąć jeszcze przed mundialem. Trochę przypomina mi to transfer Zbigniewa Bońka do Juventusu, który został przyklepany jeszcze przed mistrzostwami świata w Hiszpanii. Po mundialu były kluby, które i jemu, i Widzewowi dawały więcej, ale ja uważam, że dobrze zrobił. Zagrał z 8-9 mistrzami świata, a przede wszystkim z Platinim. Jego gablota trofeów jest pełna, dotknął piłkarskiego Everestu. A co do Lewego. Może być tak, że świetnie zagra na mundialu, strzeli 5-6 goli, a Polska dojdzie na przykład do ćwierćfinału. Wtedy cena za niego będzie jeszcze wyższa. Ale... możliwy jest też inny scenariusz. Mamy silnych rywali w grupie, niewykluczone, że Robert nie będzie miał wielu sytuacji bramkowych i skończy mundial z 1-2 golami na koncie. I za chwilkę się okaże, że najlepszy moment do jego sprzedaży jest jednak teraz. Ja wiem, że Bayern ma zasady, że Hoeness, Rummenigge czy Heynckes powtarzają, że nikt nie może być większy niż klub. Ale... taki Sandro Wagner, który jest zmiennikiem Lewego jeśli gra, to raczej strzela. A jeśli będzie grał więcej, to i liczby będzie miał lepsze. Może nie strzeli 30 goli tak jak Lewandowski, ale te 18-20 może uzyskać. Poza tym, za połowę kwoty, którą Bayern może uzyskać za Lewego, da radę kupić Timo Wernera. Ten pogra w Bayernie 4 lata, a potem, w wieku 26-27, może odejść do Anglii za gigantyczne pieniądze...


(fot. Cyfra Sport)

- A jaka jest twoja opinia na temat rozstania Lewandowskiego z Kucharskim? Przez wiele lat byli nierozłączni...

- Robert zaufał Czarkowi na początku kariery, a Kucharski prowadził go bardzo dobrze. Nie chcę powiedzieć, że modelowo, ale bardzo dobrze. Wszystkie ich wybory były słuszne. To Czarek wybrał Lecha, analizował styl gry tego zespołu, zwracał uwagę na to jak się tam rozwijają piłkarze. Potem był transfer do BVB. A przecież to nie było tak, że nie pojawiały się inne oferty. Natomiast postawili na Dortmund, gdzie Robert spotkał świetnego fachowca – Juergena Kloppa. Pierwszy sezon trudny – kłopoty językowe, wielka gwiazda – Lucas Barrios. Trochę niewykorzystanych sytuacji bramkowych, bodaj 8 goli w sezonie. Ale gdzieś tam Robert założył sobie, że kiedyś zostanie i najlepszym, i najlepiej zarabiającym piłkarzem Bundesligi, chciał łamać te stereotypy... Łatwo nie było, ale dokonał tego. Bo wprawdzie mówi się, że on zarabia na poziomie najlepszych niemieckich piłkarzy Bayernu jak Neuer, Mueller, ale...


(fot. East News)

- Ale tak naprawdę zarabia sporo więcej od nich, bliżej 20 milionów, a nie 15 jak się podaje w Niemczech...

- Myślę, że nawet więcej niż 20 mln... Wiadomo, „Bild” to gazeta Bayernu Monachium, ich informacje są umiejętnie kontrolowane przez klub... Fakty są takie, że dla Lewego Bayern zrobił się za ciasny. On inaczej reagował po bramkach strzelanych Eintrachtowi pięć lat temu i teraz. Obecnie to jest na zasadzie: no ok, strzeliłem, czyli kolejny dzień w pracy. Coś na zasadzie wypiłem kawę, zabrałem papiery z biurka... Myślę, że duszno zrobiło się też w relacjach Robert – Czarek. Pewnie chodzi między innymi o jakieś finansowe sprawy między nimi, ale nie chcę w to wnikać. Prawda jest taka, że dzisiejsza wielka piłka to świat kilku agentów. Ja bardzo szanuję pracę Kucharskiego, Kołakowskiego, Piekarskiego, Bolka, Fabryki Futbolu, Pantaka, ale... w Realu inaczej się rozmawia z Mendesem, Raiolą, Zahavim. Ten sam piłkarz w rękach tak potężnego agenta od razu staje się innym piłkarzem. Niby ta sama osoba, ale nie do końca. Tym menedżerom wielkie kluby ufają od lat. No tak to działa...


(fot. AP)

- W książce ujawniacie też ciekawe fakty dotyczące zarobków Adama Nawałki. Możemy przeczytać, że selekcjoner zarabia 270 tysięcy euro rocznie, a za awans na mundial dostał gigantyczną premię: 4 miliony złotych. Z drugiej strony gdy porówna się jego stawkę z innymi szkoleniowcami finalistów mistrzostw świata, to nie jest to tak dużo...

- Z jednej strony nie jest tak dużo, ale... To nie są jedyne pieniądze, które Nawałka może wyciągnąć z bycia selekcjonerem. Warka, Samsung, Berlinki, 4Move - reklamy też robią swoje. Myślę, że każda wygrana, każdy sukces, każdy awans buduje go też marketingowo. A myślę, że dobrze znam stawki piłkarzy, celebrytów, trenerów. I jestem przekonany, że wielu trenerów, którzy na liście płac są wyżej od Nawałki nie są w stanie w swoich krajach tak zaistnieć reklamowo jak Adam. Zresztą, mnie bardzo ciekawi, tak po ludzku, dziennikarsku, jak Nawałka zaistniałby w świecie zachodniej piłki, w Bundeslidze, czy jego ukochanej lidze włoskiej. Bo tam po 2 miesiącach nie byłoby już ważne nazwisko, a punkty, styl gry.


(fot. Cyfra Sport)

- W książce ujawniacie też, że po EURO 2016 wcale tak wesoło między Bońkiem a Nawałką nie było. Że oczekiwania finansowe selekcjonera mocno się rozmijały z tym, co oferował prezes. Ba, był nawet plan B, czyli włoski trener!

- Była taka sytuacja przez moment. Trener miał inne oczekiwania, ale to prezes zawsze chce mieć ostatnie zdanie. Zobaczmy jak Zbigniew Boniek podpisuje kontrakty: do końca eliminacji, z przedłużeniem w przypadku awansu, na czas trwania imprezy. Było tak, że trener chciał trochę więcej dla siebie i współpracowników, prezes chciał zapłacić trochę mniej. To normalne, że szef danej organizacji zawsze ma plan B. Tak samo jak nasi szefowie. Gdyby Mateuszowi Borkowi albo Piotrkowi Koźmińskiemu nagle coś się stało w głowę i stwierdzilibyśmy, że zamiast pracować, jedziemy na koniec świata i medytujemy na plaży... No to nasi szefowie muszą mieć plan B, żeby nas zastąpić. A dla Zbyszka Bońka takim chwilowym planem B był Włoch Gianni De Biasi, selekcjoner reprezentacji Albanii...


(fot. Cyfra Sport)

- Ostatecznie plan B nie musiał być wdrażany. A na koniec kluczowa kwestia: co według Ciebie osiągniemy w Rosji?

- To bardzo trudne pytanie. Dziś mamy 24 drużyny w finałach, więc mówiąc szczerze, przy naszym potencjale ludzkim i organizacyjnym, wstyd byłoby nie awansować. Natomiast mundial to jest inna piłka. My nie mamy ostatnio doświadczenia na tym poziomie. Nawet Lewandowski w wieku 30 lat jedzie pierwszy raz na mundial! 12 lat tam nas nie było. Budowały nas gdzieś te finały EURO, najpierw wejście Leo Beenhakkera, potem EURO 2012, EURO we Francji. Z jednej strony serce mi rośnie, gdy widzę powrót do formy Milika, świetną grę Kownackiego, 101 meczów Glika w Monaco. Ale z drugiej strony... Senegal – drugi występ w finałach MŚ, a pierwszy zakończył się na ćwierćfinale. Kiedyś, mam wrażenie, ta drużyna Senegalu zależała bardziej od jednostek, ale teraz to już chłopcy często wychowani w Europie, dobrze rozumiejący taktykę, grający w mocnych klubach jak Mane. Fizycznie, taktycznie, dynamiczne, zwrotnościowo – dobrze przygotowani. A z takimi zespołami mamy problemy. Na pewno pierwszy mecz jest kluczem... Potem Kolumbia, sam jesteś pasjonatem tej piłki, podobnie jak ja. U nas jeśli wypadnie Lewandowski to jest to klęska narodowa, a tam? Numerem jeden jest Falcao, ale gdyby wypadł, to może wskoczyć Bacca, i tak dalej, mógłbym długo wymieniać. A za plecami mają Jamesa, w bramce Ospina, potem Zapata i jeszcze kolejny Zapata. No niesamowita paka. I wreszcie Japonia. Ja wierzyłem, że ten konflikt trenera Halihodzicia da nam przewagę, ale zmienili selekcjonera, a ten nowy pewnie dogada się z największymi gwiazdami. Okazaki, Kagawa, Honda. Nawet sprawdziłem ostatnio – tych trzech do niedawna niechcianych muszkieterów strzeliło dla Japonii 115 bramek! I my z tymi gigantami piłki japońskiej będziemy się musieli zmierzyć. A moim zdaniem, czy oni będą mieli po 2 meczach 6 punktów, czy 0, to podejdą do meczu z nami tak samo. Gdzieś to DNA samuraja w nich jest. Prędzej popełnią sepuku niż się poddadzą...

WYNIKI NA ŻYWO - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin

Najnowsze