Wynik finałowej rywalizacji - 3:0 dla Vive - nie oddaje tego, co działo się na boisku. Zwłaszcza w trzecim meczu. Do wyłonienia zwycięzcy w środowym starciu potrzebne były aż dwie dogrywki! Ostatecznie skończyło się wynikiem 36:32 dla obrońców tytułu.
Trener opierdzielił, a potem przeprosił
Nic dziwnego, że w obu ekipach było nerwowo. W pewnym momencie, po nieudanej akcji rozgrywającego Vive Mateusza Zaremby (26 l.), w kierunku swojego zawodnika ruszył wściekły trener Wenta. Chwycił go mocno, przez kilka chwil szarpał i... dusił. Wyglądało to dość przerażająco, nawet kibice w Kwidzynie zaczęli skandować: "Zostaw go!".
- Może z boku wyglądało to na zbyt ostrą reakcję, ale musiałem go opierdzielić - tłumaczył po meczu Bogdan Wenta, który zresztą szybko Zarembę przeprosił. A sam zawodnik do tego incydentu w ogóle nie wracał.
- Cieszę się bardzo, że zdobyliśmy tytuł, i to w takim stylu. Wygraliśmy wszystkie mecze w sezonie, chyba pierwszy raz w historii klubu - mówił po spotkaniu Zaremba. No i warto zauważyć, że ostra reprymenda od trenera swój skutek odniosła: Zaremba od tamtego momentu grał bardzo dobrze, w sumie rzucił aż sześć bramek, z czego większość w bardzo ważnych momentach.
Pozostał niedosyt
Po 80 minutach morderczej walki w hali w Kwidzynie rozpoczęła się feta. Świętowali również gospodarze, dla których ten sezon jest wspaniały. Zdobyli srebrne medale mistrzostw Polski, eliminując w półfinale faworyzowaną Wisłę Płock, a przed nimi jeszcze finał Challenge Cup ze Sportingiem Lizbona.
- Na pewno osiągnęliśmy bardzo dużo, ale niedosyt pozostał, że nie udało się choć raz pokonać Vive - komentował najskuteczniejszy w ekipie MMTS Michał Adamuszek (24 l.). - No i mam nadzieję, że uda nam się zregenerować przed pierwszym meczem finału Challenge Cup, który gramy w niedzielę. A sił brakuje - przyznał zdobywca ośmiu bramek w środowym meczu.