Michał Fonal jest influencerem w dziedzinie kolarstwa. Jego fanpage i Instagram śledzi po kilka tysięcy oddanych fanów. W ostatnim czasie stracił jednak nie tylko wielu z nich, ale również kontrakt reklamowy ze znaną firmą "KROSS". Wszystko przez seksistowskie hasła, które publikował.
Postanowił pójść w drogę wielu bardziej znanych osób i wcielić się w rolę coacha. To jednak wyszło mu fatalnie. - Pobiegane w ten paskudny dzień. A Ty, ruszyłeś tyłek, a bardziej czy RUSZYŁAŚ, bo to panie zazwyczaj mają tysiąc wymówek, narzekając że zimno, ślisko, pada, wieje, że smog, że ciemno, że sratatata... A ciastki i czekoladę to by się żarło - pisał, okraszając tekst emotikoną... świni.
Próby zwracania uwagi na słaby ton wypowiedzi skwitował kolejnym seksistowskim hasłem "słaba płeć, słaby charakter". Jak informuje Pudelek.pl, posty szybko zniknęły z fanpage'a, a Fonal zrzucał winę na brak dystansu u fanów. Okazuje się, że tego nie ma również firma, z którą współpracował. Ta z miejsca zakończyła z nim współpracę.
- W związku z poglądami wyrażanymi w mediach społecznościowych przez Michała Fonala (prowadzącego profil o nazwie „Majkcycling”) podjęliśmy decyzję o zakończeniu z nim współpracy. W imieniu firmy oraz marki Kross chcielibyśmy przeprosić wszystkie osoby, które dotknęły publikowane przez Pana Fonala wypowiedzi oraz w pełni potwierdzić, że nie popieramy takich zachowań - napisali przedstawiciele firmy w oświadczeniu.
Fonal poczuł się urażony - nie tylko oświadczeniem, ale i zachowaniem fanów. Przyznał jednak, że uważa, że na to nie zasłużył. Na koniec przeprosił wszystkie kobiety i zdradził, że popłakał się... "jak baba".