Tydzień temu w Kędzierzynie Zaksa wygrała 3:2 po ciężkiej walce, ale był to dopiero pierwszy krok. By w połowie marca w dalekim Omsku polska drużyna wystąpiła w Final Four LM, w Turcji konieczne jest albo zwycięstwo w dowolnym stosunku, albo pokonanie Arkasu w ewentualnym złotym secie.
Castellaniemu Izmir kojarzy się znakomicie. W 2009 roku prowadzona przez Argentyńczyka reprezentacja Polski wywalczyła tu historyczny złoty medal mistrzostw Europy.
- Tym razem gramy co prawda w innej hali, ale miasto wspominam z wielkim sentymentem - przyznaje szkoleniowiec Zaksy. - Liczę, że we wtorek wieczorem będę równie szczęśliwy jak wtedy.
Kędzierzynianie pojechali do Izmiru już w niedzielę. Wcześniej w ligowym meczu z Effectorem Kielce doznali nieoczekiwanej porażki 2:3, ale grali w zmienionym składzie. - Musiałem dać odpocząć kilku podstawowym zawodnikom. Uważam, że to był dobry ruch, bo najważniejszy jest mecz Ligi Mistrzów. Niektórym siatkarzom potrzebna była regeneracja. Teraz wszyscy są w pełni sił i mają wielką motywację - zapewnia Argentyńczyk.
Zaksa nie boi się, że w Turcji może dojść do dziwnych sytuacji na parkiecie jak przed rokiem, gdy w kontrowersyjnych okolicznościach odpadał tam z LM Lokomotiw Nowosybirsk. Rosjanie prowadzili w Izmirze 2:0, po czym przegrali nie tylko w w tie-breaku, ale i w złotym secie. Nie brakowało głosów, że sędziowie wręczyli wówczas kilka prezentów gospodarzom.
- Nie sądzę, by presja w Turcji była większa, a atmosfera inna niż na wyjazdowych meczach ligowych w Polsce. A na to, jakie będą sędziowskie werdykty, wielkiego wpływu nie mamy - stwierdza Castellani. - Jestem pewien, że jeśli skupimy się na swojej grze, a nie na innych okolicznościach, to nie będzie problemu. Trzeba przycisnąć Turków, walczyć o wyraźną przewagę w każdym secie. Jeśli chce się zagrać w Final Four, nie ma co się załamywać byle czym, trzeba być przygotowanym na wszelkie trudności - podkreśla argentyński szkoleniowiec.
Wczoraj wieczorem kędzierzynianie odbyli trening w hali meczowej. Dzisiaj o 18 stają przed wielką szansą awansu. Jedynym polskim klubem w ostatnich latach, który kwalifikację do Final Four wywalczył na parkiecie, był Jastrzębski Węgiel (2011). Skra Bełchatów, która trzykrotnie (2008, 2010, 2012) występowała w finałowym turnieju, za każdym razem była gospodarzem imprezy zwolnionym z gry w play-off.
Nie przegap
Liga Mistrzów
Arkas - Zaksa
Dziś o 18.00, Polsat Sport