Serbowie przyjechali do Krakowa na finał Ligi Światowej najbardziej zdeterminowani. Jako jedyni spośród finalistów nie wywalczyli biletu do Rio de Janeiro. Dla pozostałej piątki mecze w Tauron Arenie były tylko sprawdzianami przed turniejem olimpijskim. Dla Serbów - szansą na uratowanie twarzy. I w sobotę było to dostrzegalne. Włosi utrzymywali tempo aż do tie-breaku, ale to właśnie oni popełniali w decydujących momentach błędy. W piątym secie fatalne pomyłki zanotował na swoim koncie nawet fenomenalny Ivan Zaytsev. Po dwóch jego atakach zrobiło się 10:8 dla zespołu z Bałkanów i nawet szybka reakcja Gianorenzo Blenginiego nie zmieniła już losów spotkania. Ekipa Nikoli Grbicia ostatecznie wygrała ostatnią partię 15:11, a cały mecz 3:2. W finale rywalem Serbów będzie zwycięzca drugiego półfinału, w którym Francuzi zmierzą się z Brazylijczykami.
Serbia - Włochy 3:2 (23:25, 25:21, 25:23, 18:25, 15:11)
