Mamy co świętować

2007-12-30 22:37

Siatkarki MKS-u Dąbrowa Górnicza wystartowały w tym sezonie w Lidze Siatkówki Kobiet z pozycji beniaminka. Zespół w czasie wakacji nie dokonał żadnych poważnych wzmocnień, jednak radzi sobie w lidze całkiem przyzwoicie. Nawiązuje walkę z mocniejszymi rywalami i, co najważniejsze, zdobywa punkty.

- Postawiłem sobie za cel wywalczenie z dziewczynami utrzymania w tegorocznych rozgrywkach. Z Delectą Bydgoszcz mi się to udało i teraz nie może być inaczej - mówi Wiesław Popik.

- Pomyślnie pożegnaliście się w tym roku z kibicami.

- Rzeczywiście. Sobotni mecz ze Stalą Mielec udowodnił wszystkim, że serca do gry nam nie brakuje. Pewnie zwyciężyliśmy 3:0 w końcówce grudnia. Pokazaliśmy w tym spotkaniu, że potrafimy wygrać z jedną rozgrywającą i to "kulawą". Ewa Matyjaszek godnie zastąpiła kontuzjowaną Ewę Cabajewską i mimo urazu kolana zagrała dobre spotkanie. To zwycięstwo na pewno należało się naszym wspaniałym kibicom, którzy bardzo pozytywnie nas zaskoczyli swoim zaangażowaniem. Nie rozpieszczaliśmy ich w ostatnich spotkaniach, dlatego cieszę się, że na koniec daliśmy im powód do radości.

- Jak wygląda sprawa z kontuzjami?

- Fakty są takie, że obie rozgrywające nie są w pełni sprawne. Ewa Cabajewska przejdzie w środę operację łękotki kolana, a Ewa Matyjaszek również ma z tym problem, tylko w jej wypadku nie wiadomo, ile łękotka wytrzyma. Jej stan może się pogorszyć podczas meczu, ale równie dobrze na chodniku w drodze do domu. Przydałaby nam się rozgrywająca, która byłaby w stanie je zastąpić, aby mogły się podleczyć. Ale to już od zarządu zależy, czy będzie nas stać na nową zawodniczkę.

- Czy mimo to ubiegły rok był dla pana udany?

- Myślę, że był pozytywny. Mam jeszcze w pamięci wywalczone miejsce w siatkarskiej elicie z zawodnikami z Delecty, kiedy to utrzymaliśmy się w męskich rozgrywkach Polskiej Ligi Siatkówki. Teraz jednak zatrzymałem się w Dąbrowie Górniczej i z tego powodu jestem szczęśliwy. Przyszedłem tu, aby pozostać z tymi dziewczynami w siatkarskiej elicie, takie jest moje zadanie. W kończącym się roku były wzloty i upadki, ale nie ma co narzekać. Mamy co świętować. Wszyscy w drużynie myślą już o wypoczynku i sylwestrowej zabawie. Przed meczem obiecałem zawodniczkom, że jeśli wygrają, to dostaną wolne do 7 stycznia. Zasłużyły na to. Ciężko zmobilizować się w okresie, kiedy każdy ma na głowie przygotowania do świąt i chce szczęśliwie dojechać do reszty rodziny. Dlatego chwała im za zaangażowanie i wolę walki.

Najnowsze