Łukasz Żygadło: Poprowadzę ten zespół na igrzyska

2011-09-20 4:00

Do tej pory zawsze był tym drugim. Rok temu Łukasz Żygadło (32 l.) pożegnał się z kadrą siatkarzy w nieprzyjemny sposób, gdy poprzedni trener Daniel Castellani wyrzucił go ze zgrupowania za niesubordynację. Następca Argentyńczyka postawił jednak na rozgrywającego Trentino i się nie zawiódł.

Żygadło zawsze był w kadrze zmiennikiem Pawła Zagumnego (34 l.). Rzadko wchodził na parkiet w najważniejszych imprezach. Kontuzja "Gumy" sprawiła, że w 2005 r. kierował grą reprezentacji podczas ME w Serbii, ale medalu wtedy nie zdobyliśmy.

Ostra krytyka

Anastasi od razu uznał, że skoro nie może skorzystać z usług Zagumnego, sięgnie po Łukasza. W niedzielę w Wiedniu, po fantastycznym zwycięstwie 3:1 nad Rosją w meczu o brąz ME, włoski szkoleniowiec wiedział już, że postawił na właściwego konia.

- Ostatni raz byłem tak szczęśliwy po finale Ligi Mistrzów w Łodzi, ale ten medal z Wiednia sprawia mi jednak większą satysfakcję, bo zdobyliśmy ten brąz po wielu trudach - przyznaje Żygadło. - Ciężko pracujemy w trakcie przygotowań i czasami nie jesteśmy rozumiani nawet przez fachowców, którzy kiedyś grali w siatkówkę - żali się nasz rozgrywający. - Ale umiemy się koncentrować na treningu, zostawiać z boku nieprzychylne opinie. Jeśli tylko się potrafimy zebrać, to możemy zrobić wszystko i gramy fantastycznie. To nie znaczy, że krytyka po nas spływa. Bywa niestety nieprzyjemna i wtedy musimy być twardsi. Potrzeba wówczas więcej energii, żeby się skupić na swoim celu i odizolować od tego wszystkiego. Oczekiwania są cały czas olbrzymie, dochodzi do tego, że nam praktycznie nie wolno przegrać nawet meczu towarzyskiego, sprawdzianu formy, w którym dopiero próbujemy pewne rozwiązania - dodaje Żygadło.

Popis całej drużyny

Mecz o brąz z Rosją był popisem całej drużyny. Rozgrywający Trentino przyznaje, że dawno nie grało mu się tak... łatwo.

- Czego więcej może oczekiwać rozgrywający, gdy w ataku wszystko działa? - pyta Łukasz. - Mecz życia rozegrał Jakub Jarosz, do wielkiej formy wrócił Bartek Kurek, Michał Kubiak był nie do zatrzymania. Nie mogliśmy przegrać, choć Rosja to wielki zespół - analizuje Żygadło.

Kadrowicze zaczynają niebawem ligę, ale w głowie będzie im już siedzieć ostatnia tegoroczna impreza, o wiele ważniejsza niż mistrzostwa Europy. W listopadzie w Japonii Polacy zagrają z dziką kartą w Pucharze Świata, pierwszej kwalifikacji olimpijskiej. Rywalami będą m.in. Włochy, Serbia, Kuba, Brazylia. Awansują trzy zespoły. Żygadło jest gotów na to wyzwanie.

- Zawsze marzyłem, by prowadzić drużynę narodową do medali w roli pierwszego rozgrywającego. Powiem więcej: jestem gotowy to zrobić - deklaruje.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze