Daniel Castellani

i

Autor: archiwum se.pl Daniel Castellani

Siatkówka. Daniel Castellani: Wróciłem, bo uwielbiam golonkę

2012-09-25 4:00

W PlusLidze siatkarzy nigdy nie zszedł z pierwszego miejsca podium, prowadząc Skrę Bełchatów. Potem dodał mistrzostwo Europy z reprezentacją Polski. Teraz Daniel Castellani wrócił do Polski. Szefowie jego nowego klubu, Zaksy Kędzierzyn, chcą złota w lidze. - Ten cel mnie nie przeraża - zapewnia Argentyńczyk w rozmowie z "Super Expressem".

Castellani ostatnio pracował na dwa fronty - z Fenerbahce Stambuł i reprezentacją Finlandii, z którą właśnie awansował do przyszłorocznych finałów ME. W latach 2006-2009 prowadził do sukcesów Skrę Bełchatów. W Kędzierzynie oczekiwania na sezon 2012/2013 są jasne: prezesów interesuje tylko mistrzostwo Polski.

- Nie czuję wielkiej presji z tego powodu. Wiele klubów chce wygrać. Faworyta trzeba szukać wśród nas, Jastrzębia, Skry i oczywiście mistrza Polski, Resovii - analizuje Castellani. - Poziom tych zespołów jest zbliżony.

Trzy lata temu Castellani po raz trzeci z rzędu odbierał złoto ze Skrą, zresztą na parkiecie Resovii, która w końcu w tym roku przerwała dominację bełchatowian. 27 października argentyński szkoleniowiec po raz pierwszy od lat przyjedzie do Bełchatowa na mecz ligowy, prowadząc inną drużynę.

- To będzie dziwne uczucie, zostawiłem w Bełchatowie masę przyjaciół i wspaniałe wspomnienia - podkreśla. - Na początku będę może trochę podenerwowany, ale po pierwszym gwizdku sędziego skupię się już tylko na swojej robocie z Zaksą.

Po raz pierwszy w karierze Castellaniego jego szefem w klubie jest kobieta. Prezes Sabina Nowosielska objęła stery w Zaksie w tym roku, po rezygnacji Kazimierza Pietrzyka. - Jestem zachwycony współpracą z panią prezes - przyznaje Argentyńczyk. - To osoba prężna, wiedząca, czego chce, pełna pozytywnej energii, doskonale zorganizowana - zachwala trener kędzierzynian, który najszybciej jak mógł po przyjeździe poszedł do... restauracji, by przypomnieć sobie ulubione polskie smaki.

- Wróciłem, bo wasza golonka jest jednak niesamowita - śmieje się argentyński szkoleniowiec. - A drugiej takiej zupy jak grzybowa też nigdzie nie jadłem.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze