Córka trenera Stali, Stanisława Chomskiego (59 l.) pracuje w Gorzowie od kilku lat. Wprawdzie pozostaje w cieniu, ale po zdobyciu mistrzostwa Polski żużlowcy w wyjątkowy sposób jej podziękowali. Zaprosili Julię na podium.
- Jeśli chłopcy uważają, że mam udział w tym złocie Stali, to jest to dla mnie największa nagroda - mówi "Super Expressowi" Chomska. - Bardzo miły gest, czuję, że jestem doceniania. Ale na co dzień mam pozostawać w cieniu, dwa kroki za nimi.
Z niektórymi zawodnikami Julia już się przyjaźni, ale podczas ćwiczeń mentalnych nie odpuszcza. - Rozpisałam przed sezonem cały cykl przygotowań, a zatwierdził to sztab szkoleniowy. Chłopcy na początku patrzyli na niektóre ćwiczenia z przymrużeniem oka, przykładowo na kręcenie hula-hoopem albo bieganie z piłkami. Ale później wykonywali wszystko nawet na zawodach indywidualnych, jak Grand Prix. Ostatnio, przed finałem Ekstraligi, gdy zrobiłam im zupełnie inną rozgrzewkę mentalną, to dopytywali: "A gdzie są te hula-hoopy?!" - śmieje się.
Chomskiej zupełnie nie przeszkadza to, że jest jedyną kobietą w sztabie szkoleniowym mistrza Polski.
- Jak są sami faceci w drużynie, to musi być jakaś kobieta, żeby ich utrzymać w porządku, zauważyć rzeczy, których facet nie widzi - wyjaśnia.
Największą gwiazdą gorzowskiej Stali jest Bartosz Zmarzlik (21 l.). Mimo młodego wieku to już gwiazda, najlepszy żużlowiec Ekstraligi. Z nim współpraca Chomskiej układa się wzorowo.
- Bartek korzystał z całego wsparcia mentalnego jeszcze na rok przed uzyskaniem żużlowej licencji, czyli od 15. roku życia. Wypracował te wszystkie mechanizmy, które teraz pokazuję innym. Jest o trzy kroki przed innymi - podkreśla Chomska.