Wielu Amerykanów szaleje na punkcie wyścigów z serii NASCAR. Oglądając rywalizację kierowców, którzy ścigają się po owalnym torze nie ma się czemu dziwić, bo emocje potrafią sięgać zenitu. Ze względu na specyfikację toru i prędkość z jaką ścigają się kierowcy nie brakuje licznych zderzeń, czy wypadków. Kierowcy są jednak dobrze chronieni. Mimo tego dochodzi do sytuacji, które mrożą krew w żyłach.
Do takich scen doszło podczas ostatniego wyścigu Dayton 5000. Na jednym z okrążeń Ryan Newman zdołał objąć prowadzenie w wyścigu. Jego przewaga była jednak minimalna, jak na NASCAR przystało. Wyprzedzić próbował go Ryan Blaney, ale między kierowcami doszło do małego kontaktu. Ten wystarczył, aby Newman stracił panowanie nad kierownicą.
Amerykanin z ogromną siłą uderzył w bandy okalające tor. Samochód zaczął dachować, a po tym jak wjechał w niego inny kierowca, auto wystrzeliło w powietrze. Ze względu na dużą prędkość samochód sunął dachem po torze oraz stanął w płomieniach. Służby ratunkowe musiały interweniować błyskawicznie. Pożar udało się ugasić, ale kierowca z auta wyciągany był przez długie minuty. Następnie trafił do szpitala, ale jego obrażenia nie zagrażają życiu.