Na zawodach w Arabii powinno być przede wszystkim całkiem bezpiecznie. Ten kraj w tej chwili w istocie nie przechodzi obecnej w wielu miejscach świata dużej fali zachorowań skutkującej lockdownami. Po letnim przesileniu w czerwcu i lipcu liczba zachorowań zdecydowanie tam spadła i utrzymuje się na wręcz symbolicznym poziomie: poniżej 200 dziennie. Kierowcy z wielu krajów mogą jechać bez większych obaw na 43. Dakar 2021, który potrwa 12 dni i będzie liczył ponad 7,5 tys km (w tym 4,7 tys km odcinków specjalnych). Wśród nich będą najlepsi polscy zawodnicy, którzy już zapowiadają pełną gotowość do startu i walkę o czołowe miejsca. Do nadchodzącej edycji rajdu zgłoszono 321 pojazdów, w tym 108 motocykli, 21 quadów, 124 samochody i pojazdy kategorii SSV oraz 42 ciężarówki. Start 3 stycznia, meta 15 stycznia.
Robert Kubica zostaje w Formule 1. „Cieszę się, że będziemy kontynuować współpracę"
Największe nadzieje jak zwykle wiążemy z Kubą Przygońskim startującym w najważniejszej kategorii samochodowej. Poprzedni Dakar znaczony był w jego przypadku awariami, które wyeliminowały go z walki o wysokie pozycje. Teraz Przygoński i jego pilot Timo Gottschalk będą się ścigać nowym samochodem – Toyotą Hilux (zobacz tą BESTIĘ) zamiast MINI.
– Nie mam wątpliwości, że bardzo dobrze przygotowaliśmy się do nadchodzącego Dakaru. Dużo czasu spędziliśmy w samochodzie, by być jak najlepiej oswojonym z tym, z czym zaraz będziemy mieli do czynienia w Arabii. Trasa różni się od ubiegłorocznej, jest wolniejsza i bardziej urozmaicona. Mogę z pewnością powiedzieć, że czujemy się mocni. Dysponujemy mocną bronią, toyotą hilux z pięciolitrowym silnikiem V8, która pozwala nam walczyć z każdym – zapewnia Przygoński.