"Super Express": - Jakie to uczucie zdobyć złoto w domu?
Piotr Pawlicki: - Leszno to moje rodzinne miasto i jestem szczęśliwy, że udało się wygrać. Publiczność, która zjechała do Leszna z całej Polski, była naszym dżokerem. To oni nieśli nas do zwycięstwa. Mieszkam jakieś dwa kilometry od stadionu, a teraz zdobyłem dla Polski złoty medal. To jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu.
- Utarłeś nosa niedowiarkom, którzy przed turniejem mówili, że zamiast ciebie powinien wystąpić Jarosław Hampel.
- Wielu ludzi miało problem z tym, że jestem w kadrze. Nie szło mi ostatnio i ludzie zastanawiali się, czy nie lepiej by było, gdyby pojechał Jarek. Hampel był z nami w parku maszyn, bardzo mocno nas wspierał, a to dla mnie ważne, bo kiedy zaczynałem kręcić pierwsze kółka, to bardzo go podziwiałem. Nadal podziwiam! Trener Marek Cieślak dał mi jednak szansę i dałem z siebie 100 procent, a tych wszystkich "ekspercików", którzy postawili na mnie krzyżyk, chciałbym serdecznie pozdrowić!
- Po zawodach gorąco dziękowałeś trenerowi.
- Po raz kolejny okazało się, że to trener jest największym ekspertem żużlowym w Polsce. To superczłowiek, wie, kiedy jest czas na żarty, a kiedy trzeba się skoncentrować. Dodaje otuchy, uspokaja. Ma nosa. To trener z krwi i kości. Uwierzył we mnie, a ja odwdzięczyłem się najlepiej, jak umiem.
- Obecna reprezentacja jest najmłodsza w historii. To oznacza, że będziemy dominować przez lata?
- Fajnie by było, gdybyśmy wszyscy utrzymywali ten poziom. To byłoby cudowne, gdybyśmy w tym samym składzie zdobywali kolejne medale. Jednak to jest sport i różnie bywa.