Kubica został w oficjalnym głosowaniu kibiców wybrany… kierowcą dnia! W normalnych okolicznościach triumfatorem powinien oczywiście zostać fenomenalnie jadący w niedzielę Holender Max Verstappen, ale okazało się, że fani F1 w naszym kraju mają olbrzymią siłę przebicia i potrafią zrobić coś z niczego, choć czuć było w tym akcji element mocno szyderczy.
Nic nie zmieni faktu, że Kubica był ostatni i niczym nie zaskoczył, może z wyjątkiem rozmiaru straty do reszty stawki. Polak stracił ponad minutę nawet do kolegi z zespołu Williamsa George’a Russella, który z powodu kary startował z alei serwisowej, a i tak był o wiele szybszy. Kubica dobrze wiedział, co się święci, bo już przed wyścigiem zapowiadał, że będzie często dublowany. Po zawodach narzekał na ślizgający się bolid i nie pierwszy raz był zrezygnowany.