Przypadek Polaka byłby mimo wszystko wyjątkowy, bo żadna gwiazda nie miała tak długiego, wymuszonego poważnym urazem rozbratu z F1. Przez ponad 5 lat po wypadku rajdowym, w którym Kubica o mało nie stracił prawej ręki, uważano, że dla Formuły Robert jest stracony.
Nasz kierowca nigdy nie zwątpił, realizował własny plan rehabilitacji i przygotowania fizycznego i niedawno okazało się, że ograniczenia fizyczne już nie stoją na przeszkodzie do powrotu.
- Możecie sobie wyobrazić jaka była moja radość, gdy mogłem po sześciu latach znowu zasiąść za kółkiem bolidu F1. Ostatnie miesiące są jednymi z najpiękniejszych w moim życiu – powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha Robert po niedawnych testach na francuskim torze Paul Ricard.
Kubica może wejść do historii motosportu. Oto przykłady karier wielkich ludzi F1, którym zawieszenie kariery nie zaszkodziło. Wręcz przeciwnie – gdy po raz kolejny pojawiali się w bolidzie, ponownie wygrywali i porywali tłumy. Robert, zrób to, co oni!
Niki Lauda (68 l.)
Najsłynniejszy przykład sportowego zmartwychwstania, i to w niemal dosłownym sensie. Austriacki kierowca w 1976 r. omal nie spłonął żywcem w rozbitym ferrari na Nuerburgringu. Doznał dramatycznych poparzeń głowy, stracił włosy i większość prawego ucha, ale półtora miesiąca później znowu był na torze! Nosił jeszcze przesiąknięte krwią bandaże, ale wystartował w kwalifikacjach i wyścigu. W 1977 r. po raz drugi został mistrzem świata. Później odszedł z F1, rozkręcając swój biznes lotniczy, by po kolejnym powrocie zdobyć trzeci tytuł w 1984 r.
Nigel Mansell (64 l.)
Brytyjczyk wywalczył mistrzostwo F1 w 1992 r., dwa lata po tym jak zagroził, że odejdzie ze sportu – co okazało się jednak bardziej szantażem wobec obecnego pracodawcy niż realną groźbą. Pozostał w stawce, ale często narzekał na wszystko i wszystkich wokół. W 1993 r. stracił zainteresowanie Formułą (gdy team Williamsa zakontraktował nielubianego przez Nigela Alaina Prosta) i wybrał rywalizację w IndyCar. W 1994 r. po śmierci Ayrtona Senny poproszono go, by wrócił i 41-latek pokazał raz jeszcze na co go stać, wygrywając Grand Prix Australii.
Alain Prost (62 l.)
Czterokrotny mistrz świata F1 zdominował rywalizację w latach 80., zwyciężając w 1985, 1986 i 1989 roku. Gdy w sezonie 1991 po raz pierwszy od debiutanckiego roku nie wygrał żadnego wyścigu i publicznie skrytykował swoje ferrari, porównując je do ciężarówki, szefowie się wkurzyli i zerwali z nim kontrakt. Francuz zrobił sobie rok oddechu, by w glorii chwały wystartować w 1993 r. w barwach Williamsa. Niemal nie schodził z podium, wygrał 7 z 16 Grand Prix i zdobył czwarty tytuł. Dzisiaj jest doradcą Renault i może mieć wiele do powiedzenia w kwestii powrotu Kubicy...