Pedersen wracał do Danii z meczu ligi szwedzkiej, który odbył się w Norrkoeping. - Uratowało nas to, że jechaliśmy tylko 90 kilometrów na godzinę. Łoś wyskoczył niespodziewanie i doszło do czołowego zdarzenia – opowiada Pedersen.
- Niestety z powodu uszkodzenia samochodu dotarłem do Odense dopiero nad ranem i udałem się prawie od razu na zabiegi do fizjoterapeuty, a wieczorem czeka mnie mecz duńskiej ligi, więc na sen nie ma już czasu - dodaje.
Przeczytaj koniecznie: Ile zarabiają żużlowcy? Lista płac Speedway Ekstraligi. Tomasz Gollob zarobił najwięcej
Zdaniem policji żużlowca uratowało to, że jechał minibusem. Gdyby podróżował autem osobowym, łoś mógłby wpaść do środka auta i udusić pasażerów.