Jak twierdzi Janik, konflikt wziął się z tego, że nie mógł walczyć na zasadach, na jakich chciał. - Teraz sam będę mógł załatwiać sobie indywidualnych sponsorów, którzy znajdą się na spodenkach. Sam też będę dbał o swój PR i wychodził do ringu według własnego scenariusza. W sobotę tak właśnie będzie. Trochę zaskoczę kibiców. Mogę tylko zdradzić, że będą mi towarzyszyli brat i polski raper Fu - uśmiecha się Janik, który niespodzianki przewiduje również w ringu.
- Nie walczyłem, ale cały ten czas trenowałem. W Jeleniej Górze biegałem po górach, po pięć razy zdobywałem Śnieżkę. Do powrotu na ring przygotowuję się od dwóch miesięcy - mówi bokser i zapewnia, że w przez ten czas nie stracił nic z pięściarskiego instynktu. - Zmieniłem tylko nastawienie, w ringu będę miał więcej spokoju. Lepiej się ruszam, jestem luźny - wylicza swoje atuty.
Rywal Janika Kracik ma na koncie przegrane z Krzysztofem Głowackim i Pawłem Kołodziejem, ale może pochwalić się przyzwoitym bilansem - 34 wygrane, 9 porażek i remis. - To dobry przeciwnik na przetarcie. Jest wytrzymały, doświadczony, nie wywraca się w ringu, lubi atakować. A ja lubię skracać dystans, więc postaram się go kąsać ciosami. Moją domeną ma być szybkość, stawiam na jakość ciosów, a nie ich ilość - podsumowuje Janik.
Na sobotniej gali walką wieczoru będzie rewanżowy pojedynek Włodarczyka i Palaciosa, którego stawką jest pas mistrza świata WBC wagi junior ciężkiej. - Stawiam na Krzyśka. Sparowałem z nim i wiem, jaki jest niebezpieczny - dodaje Janik.