Kazimierz Marcinkiewicz kilka tygodni temu zszokował opinię publiczną, mówiąc, że zamierza zadebiutować w sportach walki. Starcie byłego premiera z ramienia Prawa i Sprawiedliwości było dziś głównym eventem gali Collins Charity Fight Night, a sami fani nie mogą czuć się zawiedzeni. Mimo że to Collins był murowanym kandydatem do zwycięstwa, to były polityk pokazał charakter i mimo liczenia ze strony sędziego, udało mu się doprowadzić do remisu.
Kazimierz Marcinkiewicz zadebiutował w boksie. Nie miał prostego wyzwania
Kazimierz Marcinkiewicz tuż przed walką przyznawał, że sportami walki zainteresował się dopiero po odejściu z polityki. Było to z resztą widoczne, ponieważ mimo wielkiego hartu ducha, to brakowało mu zdolności technicznych, charakterystycznych dla bokserów. Najciekawszą akcją pojedynku była bez wątpienia trzecia runda, kiedy to były prezes rady ministrów zgiął się, a sędzia zaczął go liczyć. Wydawało się, że to koniec starcia "Kaza" jednak on sam pokazał charakter i mimo przyjęcia potężnego ciosu, dał radę kontynuować walkę. Collins mógł wygrać dzisiejsze starcie bez większych problemów, lecz dostał karne punkty za odwracanie się. Tamto zachowanie sprawiło, że arbitrzy dzisiejszej walki uznali remis, a sam polityk może mówić o bardzo udanym debiucie. Mimo starcia z 30 lat młodszym rywalem pokazał wielki zapał i zaangażowanie. Między panami nie wystąpiła "zła krew" i obaj, mimo zmęczenia, byli bardzo zadowoleni ze swojej potyczki, z której dochód zostanie przekazany na cel charytatywny.