Koszmar. Pojedynek Rekowskiego z Tacamem od samego początku wzbudzał spore kontrowersje. Promotor pięściarza, Jakub Andrzej Grajewski, żądał odwołania walki. Bał się o zdrowie swojego podopiecznego. 39-latek po porażkach z Andrzejem Wawrzykiem i Krzysztofem Zimnochem nie przypominał zawodnika, który mógł postawić się potężnemu Francuzowi. I miał rację. Polak od pierwszej rundy pojedynku nie potrafił znaleźć sposobu na doświadczonego fightera. A ten bezlitośnie wykorzystywał dziurawą gardę Rekowskiego, na którego głowę regularnie spadały potężne ciosy Tacama.
W IV rundzie opór Polaka zniknął. Taktyka polegająca na ciągłej ucieczce okazała się zgubna. Francuz zaatakował z furią i trafił naszego boksera potężnym lewym sierpowym. Rekowski padł na deski bez życia. Na kolejne cztery minuty ring zamienił się w oddział ratunkowy. Przerażeni byli kibice, przerażony sztab naszego wojownika, a w panikę wpadł nawet sam Carlos Tacam. - Wracaj do nas! - krzyczał trener Rafał Kałużny.
Na szczęście Polak wrócił. Ale najlepiej byłoby, gdyby po tym wydarzeniu zakończył już karierę. Bo w takiej formie wychodzenie na ring nie jest zbyt rozsądne.
#Boxing Heavyweight @CarlosTakam 33-3-1 brutally KTFO Rekowski in #China Sunday:https://t.co/UXmxXH2Sfy #boxeo #video #ko #tko #Kd #box #TTR pic.twitter.com/orvm67TPWi
— the13thround.com (@the13thround) 29 stycznia 2017