W oświadczeniu BDB czytamy: "Jeśli Wach zaakceptuje wyniki badania próbki A i zrezygnuje z otwarcia próbki B, BDB oficjalnie zawiesi go na 12 miesięcy, począwszy od dnia 10 listopada. Dodatkowo pan Wach zapłaci grzywnę w wysokości 5,113 euro".
Jeszcze w połowie grudnia promotor "Wikinga" Mariusz Kołodziej mówił, że badanie próbki B jest zbyt kosztowne i razem z pięściarzem pokornie poczekają na wyrok niemieckiej federacji. Wczoraj sytuacja diametralnie się jednak zmieniła.
- Po liście od Niemców jestem w stałym kontakcie z prawnikami - powiedział "Super Expressowi" Wach. - Nie chcę zapeszać, ale pojawiło się światełko w tunelu. Początkowo wycofaliśmy się z badań kolejnej próbki, gdyż kosztowałoby to nas ok. 30 tysięcy dolarów. Teraz pojawiła się możliwość przeprowadzenia badania mniejszym kosztem, dlatego też będę chciał z tego skorzystać. Będę walczył o dobre imię! - tłumaczy Wach.
Dyskwalifikacja do listopada
Jeżeli nic w tej sprawie się nie zmieni i Polak zostanie zdyskwalifikowany na rok, nie będzie mógł do listopada walczyć na terenie Niemiec. W najbliższych dniach głos zabiorą także federacje WBA, IBF, WBO i IBO, o pasy których bił się bokser z Krakowa. Ich władzie zdecydują, czy dopuszczą Wacha do walk poza Niemcami. I niemal na pewno zatwierdzą dyskwalifikację nałożoną na Mariusza przez Niemców.