Pudzianowski wyznał to, co wiadomo od dawna. Popularność jest przereklamowana. Na początku pociąga, uzależnia, wreszcie odbiera ochotę na wychodzenie z domu. - "patrz Pudzian idzie, zrób mu zdjęcie z ukrycia, sprzedamy do gazety” - napisał Polak, odnosząc się do kłopotliwej dla niego sławy. I ciągłego zainteresowania mediów.
- "Ludzie szukają taniej sensacji i robią fotki po kryjomu, a przecież jak do mnie fan podejdzie, to ja nigdy nie odmówię mu fotografii, bo wiem- taka jest rola znanego sportowca. Niestety część osób tego nie rozumie i robi fotki po kryjomu. Dlatego unikam wyjść na miasto i niezbyt często można mnie zobaczyć gdzieś na imprezie, bo bycie ciągle obserwowanym jak się je kanapke, to nie jest nic miłego" - dopisał dalej Pudzianowski, dodając, że dla niego ważny jest tylko sport. Sława, wywiady, telewizja - to tylko dodatek do zawodów sportowych, którym siłacz - jak sam twierdzi - poświęcił całe życie.
Niestety, nie dostaliśmy odpowiedzi, czy wpis Pudzianowskiego będzie miał dalsze konswekwencje. Polak pojawi się podczas gali KSW 41. Będzie jednak tylko kibicem. W kuluarach wspomina się o tym, że planowana jest jego walka z Karolem Bedorfem. Plotki o niej krążą już od 2015 roku. Wówczas Pudzian nie prezentował jednak poziomu godnego mistrza federacji KSW. Dzisiaj sytuacja wygląda już inaczej.
A my mamy dla Mariusza dwie informacje. Dobrą i złą. Zła jest taka, że tym wpisem znów sprowokował media, by o nim napisać. Dobra jest natomiast taka, że Adam Małysz popularnością bił wszystkich polskich sportowców w historii, miał moment, gdy był ważniejszy od prezydenta i premiera Polski, a jednak i jemu zdarza się już przejść niezauważonym po ulicy.
Ot, każda sława kiedyś przemija.