Badania próbki A pobranej od Wacha po walce 10 listopada w Hamburgu wykazały obecność sterydów anabolicznych. Potwierdził to prezes Niemieckiej Federacji Boksu Zawodowego Thomas Puetz. Badania przeprowadzono w Instytucie Biochemii w Koeln.
- Do mojego menedżera Mariusza Kołodzieja nie dotarło żadne oficjalne pismo w tej sprawie, więc trudno mi ją komentować. Zawsze pozostaje nam jeszcze badanie próbki B, ale jeśli i ono da pozytywny wynik, to będę w ciężkiej sytuacji - powiedział "Super Expressowi" Mariusz Wach.
Niemcy przypominają, że w walce z Kliczką Wach zainkasował około 400 ciosów. I to bitych nie przez boksera, który ma watę w pięściach, ale przez prawdziwego króla nokautu, boksera o pięściach z żelaza.
- Próbowałem wszystkiego, ale Mariusz Wach po prostu nie chciał upaść - dziwił się Kliczko.
Lekarz ringowy tamtej pamiętnej walki dr Stephan Bock powiedział "Bildowi", że pytał przed pojedynkiem obu bokserów, czy brali jakieś środki. "Mariusz Wach odpowiedział mi, że nie" - wspomina Bock.
Niemiecki lekarz wyjaśnił przy okazji, że bokserzy mogą wziąć przed walką medykamenty, które nie zwiększają wydolności. Nie ma kłopotów z dopuszczeniem ich do rywalizacji, jeśli to zgłoszą. Ale co innego ze sterydami anabolicznymi, które budują masę mięśniową i wytrzymałość. Do organizmu wprowadza się je głównie przez przylepiane do skóry plastry i żel.
Wach może domagać się jeszcze otwarcia próbki B. Jeśli wynik badań będzie również pozytywny, może zostać zdyskwalifikowany na rok przez Niemiecką Federację Bokserską. Za tym mogą pójść kary ze strony wszystkich światowych federacji pięściarskich. To może oznaczać koniec kariery "Wikinga" z Krakowa.