Rim Jong-Sim wystartowała w kategorii do 75 kilogramów. Zaczęła tradycyjnie od rwania, gdzie zaliczyła dwie pierwsze próby, ale w trzeciej nieoczekiwanie nie utrzymała nad głową 130 kilogramów. Sztanga musiała okazać się bardzo ciężka dla bohatersko walczącej Koreanki, bo ta nie tyle upuściła ją na podest, co... poleciała razem z nią. Niekontrolowany upadek okazał się tragiczny. Sztangistka doznała kontuzji kolana i potrzebowała natychmiastowej pomocy.
Marcin Gortat upokorzony w Bostonie. Co się dzieje? [WIDEO]
Mimo to reprezentantka Korei Północnej nie poddała się. Już po chwili ponownie weszła na podest i rozpoczęła podrzut. Sztangi o masach 150 i 155 kilogramów poszybowały w górę. I tylko twarz oraz nogi zdradzały niewiarygodny wręcz heroizm. Który nieomal zaprowadziła ją do grobu. W trzeciej próbie Rim uniosła ciężar do góry, tym razem kolano już nie wytrzymało i tylko refleksowi Koreanka zawdzięcza fakt, że jeszcze żyje.
Zobaczcie sami:
Siła woli? Prawdziwy sport? Dla nas to raczej coś z pogranicza chorego fanatyzmu.
Jedno jest jednak pewne. Kim będzie dumny!