38-letni Mitchell to były dwukrotny mistrz świata wagi super średniej. Słowami "Cygana" poczuł się urażony.
- To ja byłem prawdziwym mistrzem świata, a nie jakimś tam czempionem baltic czy international jak Kostecki - ironizował na wadze.
"Cygan" jak to "Cygan". Skomentował swe zwycięstwo w swoim barwnym stylu: - Popatrzyłem, że stoi sobie jakiś chłopak, to trzeba go wywrócić - mówił po znokautowaniu rywala.
Kostecki od początku miał przewagę. - Widziałem, że po każdym moim ciosie gra mu w głowie. Na początku za bardzo chciałem go ubić jedną akcją. Lewy sierp wchodził mi niemiłosiernie, ale Mitchell trzymał się na nogach, bo ma doświadczenie. Potem biłem go prawym i chyba uszkodziłem sobie palec, bo strasznie mnie boli. On gdyby mógł, ugryzłby mnie w nogę albo wsadził mi palec oko. Chciał wygrać za wszelką cenę i za to należy mu się szacunek - podsumował "Cygan".
Dla Kosteckiego było to 38. zwycięstwo na zawodowym ringu, choć boksował z kontuzjowanym barkiem. - Dwa tygodnie temu chciałem wycofać się z pojedynku. Czułem ból podczas sparingów i brałem leki przeciwbólowe. Ale złapała mnie taka adrenalina, że musiałem walczyć - mówi.
W przyszłym tygodniu "Cygan" ma przejść operację barku. - A potem znowu zapierdzielam. Chce w końcu zostać mistrzem świata - zapowiada.