- Wcale mnie to nie zaskoczyło - mówi "Super Expressowi" Krystyna Guzik. - Od początku sezonu dobrze wychodziło mi bieganie, ale nie wychodziło strzelanie. Przy prawidłowym strzelaniu już wcześniej stawałabym na podium. Absolutnie nie zwątpiłam, że forma przyjdzie. I chyba niewiele mi brakuje do stu procent. Są takie dni, gdy nie ustępuję nikomu w biegu - dodaje.
Gorzej jest z formą strzelecką, mimo że wraz z kadrą przeszła wiosną w Innsbrucku specjalne testy postawy z karabinem.
- Skróciłam czas pobytu na strzelnicy. Ale nie umiem pozbyć się błędów. Zdarza mi się, że oddaję strzał za wcześnie albo za późno i wtedy jest niecelny - analizuje Guzik.
Od półtora roku Krystyna, bardziej znana z panieńskiego nazwiska Pałka, jest szczęśliwą żoną reprezentacyjnego biatlonisty Grzegorza Guzika. Razem jeżdżą na zgrupowania i zawody.
- Mogłoby się wydawać, że przebywanie wciąż z tą samą osobą jest uciążliwe. Ale nie zgadzam się ze stereotypem, że małżeństwo nie służy sportowi. Przeciwnie, jest bardzo fajnie. Mam komfort psychiczny, że Grzegorz jest stale ze mną. Nie korci mnie podczas długich zgrupowań, żeby wracać już do domu. Czasami podczas treningu robimy sobie wyścig. Na ogół wygrywa on, a ja tylko wtedy, kiedy zaskoczę go, wołając nagle: "O, tu jest meta!". Natomiast wygrywam większość pojedynków na strzelnicy - zdradza biatlonistka.