„Super Express”: – Turyn to szczęśliwe miejsce dla Polski. W 2018 roku siatkarze zdobyli tu złoto mistrzostw świata, a teraz ty zgarnęłaś Puchar Świata...
Natalia Maliszewska: – Jest niesamowicie! Chyba do mnie to jeszcze nie dociera, że jestem najszybsza i najlepsza. Widzę siebie zaznaczoną na żółto w klasyfikacji generalnej, ale wciąż w to nie wierzę. Mogę głośno powiedzieć: „Tak, to ja wygrałam Puchar Świata na 500 metrów!".
– Wszyscy ogłosili już w sobotę, że zdobyłaś trofeum, a okazało, że jednak musisz jeszcze walczyć w niedzielę.
– Oj tak, przez głowę przebiegło milion myśli. Podchodzili do mnie zawodnicy i gratulowali, setki esemesów i gratulacji – nawet od prezydenta i premiera – i nagle informacja, że pucharu jeszcze nie mam! Okazało się, że chodzi o niuanse w przepisach, o których nawet nie wiedzieliśmy. To było niedopatrzenie, ale postawiło mnie w bardzo niekorzystnej sytuacji.
– Długo nie mogłaś zasnąć sobotniej nocy?
– Nie miałam wielkich problemów. Byłam w końcu mocno zmęczona, emocji nie brakowało. Szybko jednak oswoiłam się z tą myślą. Pomyślałam: Natalia, przecież nie masz nic do stracenia, możesz tylko zyskać! Wiedziałam, że w niedzielę muszę zachować zimną krew i że się uda!
– W takich chwilach starsza siostra Patrycja (też jest reprezentantką Polski – red.) daje ci duże wsparcie?
– Wsparcie miałam naprawdę od wszystkich. Trenerki, siostry i całego teamu. Ale nie ma co ukrywać, Pati zawsze będzie moją inspiracją. Wiele rzeczy pokazuje mi też poza lodem. To, jakim jest człowiekiem, bardzo mnie motywuje i mi imponuje. Czasem sobie myślę, że gdy zdobywam medal, jego kawałek jest też dla niej. Ona jest niesamowitym zawodnikiem, ale i niesamowitym człowiekiem. Zawsze na nią patrzyłam, patrzę i będę patrzeć.
– Jak będziesz cieszyć się z życiowego sukcesu?
– Chciałabym odpocząć. Usiąść na kanapie z moim chłopakiem, rodziną i odetchnąć. O tym marzę. Będę też bardzo mocno się uśmiechać, tak szeroko jak teraz. Bo jestem wesołym „Kurczakiem”. Ale taka przerwa to tylko na chwilę, po niej znowu zasuwam. Niedługo mam mistrzostwa świata w Sofii, a tam czeka mnie obrona tytułu wicemistrzyni. Jest co robić. Mam chrapkę na te mistrzostwa, to najważniejsze zawody w tym sezonie.
Polecany artykuł: